Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE
Zaproś znajomych do wspólnych rozmów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ocalić od zapomnienia - Spacerkiem po Lutyni .
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> LUTYNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Acomitam
początkujący
początkujący



Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:49, 14 Lut 2017    Temat postu:

Wracamy teraz do miejsca , które wcześniej opisałem idąc ulicą Kościuszki i gdzie się zaczynała ulica Kościelna . Stoimy na rozdrożu ulic Kościuszki i Kościelnej wchodzimy w ulicę Kościelną . Tutaj na samym początku była zwykła droga piaszczysta z wielkimi dziurami , ba a gdzie ich nie było w tym czasie . Póżniej nawieziono tony żwiru chyba z hut po usypaniu drogi tym materiałem to dopiero było wesoło . Wszyscy mieli nogi czarne jak się patrzy , wystarczyło sie przejść kilka razy tam i z powrotem o kopaniu piłki nie było mowy . Okna myło sie praktycznie na okrągło o otwarciu ich można było tylko pomarzyć , tak samo i powieszeniu prania na zewnątrz do wyschnięcia . Upłyneło trochę czasu zanim to się wymieszało z ziemią i ubiło wówczas nastąpiło olśnienie było równo niemalże tak jak na stole . Długo ta sielanka nie trwała , obfite opady deszczu zrobiły swoje po pewnym czasie i droga praktycznie wróciła do swojej dawnej świetności z dziurami . Na przestrzeni czasu były jeszcze wzloty i upadki tej drogi ale dało się z tym żyć a i tak nikt tędy nie jeżdził oprucz ciągników i wozów konnych .

Pierwsze zabudowania po prawo to dzisiaj przedszkole ale wcześniej w tym miejscu było duże gospodarstwo , wiadomo z czasem wszystko się kończy . Na lewo mijamy domy które również zmieniły swój wygląd część zabudowań gospodarczych rozebrano . Idziemy dalej mijamy na lewo bardzo wąską uliczkę pomiędzy budynkami . Na prawo było kilka kasztanów które niestety ale już dawno wycięto , zaraz za nimi stało duże bardzo duże gospodarstwo , w którym to mieszkało dwóch gospodarzy . To gospodarstwo to był kolos na tamte czasy i jedno z większych gospodarstw we wsi . Po okresie świetności kiedy się wyprowadzili gospodarze dom wraz z wszystkimi zabudowaniami gospodarczymi wzięło pod opiekę kółko rolnicze . Przeniesiono tutaj swoje biura z poprzedniego miejsca do budynku mieszkalnego .
Część pomieszczen była używana przez jedną sprowadzoną się w tym czasie rodzinę do Lutyni . Również w tym czasie kółko rolnicze oprucz maszyn i całego wyposażenia techniczno maszynowego miało już dodatkowo swój inwentarz , krowy na stanie . Reszta budynków gospodarczych to były magazyny na maszyny rolnicze i plony z pól , magazyn żywności dla krów itd . Po pewnym czasie rodzina która tutaj mieszkała wyprowadziła się i na ich miejsce przyszli nowi mieszkańcy , kołko też już się wyprowadziło w siną dal . Zabudowania gospodarcze popadły w niełaskę , po pewnym czasie i ci ostatni mieszkańcy wyprowadzili się z tego domu .

Dom jak i całe gospodarstwo stało puste , po wielu przebojach podjęto decyzję o zburzeniu wszystkiego . Dzisiaj mamy duże wolne miejsce gdzie chyba zacznają się sprowadzać nowi mieszkańcy , już widać co niektórzy poczynili pierwsze kroki w tym celu . Idziemy dalej po prawo mamy gospodarstwo , tutaj na tej posesji rosły piękne drzewa zaraz za bramką wzdłuż byłego ogródka , dzisiaj niema po nich śladu . Również w tym miejscu gdzie dzisiaj widać dużo drzew akacji były i stały budynki gospodarcze . Idziemy dalej widzimy mur pomiędzy gospodarstwami , który już się powoli kruszy koło niego rosła duża i piękna lipa . Mijamy następne budynki po lewo i prawo duży dom na prawo i koło niego też rosły cały czas drzewa . Dochodzimy do budynku , w którym jest dzisiaj szkoła nauki języków obcych , tutaj też na samym rogu rósł kasztan a więc następne drzewo , które już dość dawno znikło .

Budynek nauki języków obcych i przedszkole to były mieszkania w pierwszej kolejności . Również koło tego budynku rosły drzewa mniejsze ale wiadomo zasłaniały światło dzienne więc i one poszły z biegiem czasu pod piłę . Tutaj na schodach , wejście do szkoły był już czwarty i za razem ostatni ołtarz jaki się robiło na Boże Ciało ( z tym że nie zawsze - do tego powrócę ) . Idziemy dalej prosto dochodzimy do skrzyżowania i skręcamy w lewo , stajemy odwróceni twarzą do podwórka szkolnego .
No i znowusz mogę mieć uzasadnioną pretensję do konserwatora zabytków . W samym rogu po lewej stronie między budynkiem szkolnym a murem cmentarnym była furtka , tej furtki już nie ma dzisiaj ona została już dawno zamurowana . Ale ona była za moich czasów czynna korzystaliśmy z niej żeby przynieść z powrotem piłkę , która nam tam wpadła na cmentarz . Na wprost przy samym murze cmentarnym był wylany dość duży kwadrat z betonu i on w środku był pusty .

U góry tego kwadratu był otwór pokażnych rozmiarów i z przodu był jeszcze większy otwór, tutaj się znosiło popiół z pieców szkolnych i śmieci nawet z cmentarza . Wrzucało się śmieci przez otwór u góry , kiedy już było pełno śmieci wewnątrz w tym kwadracie to opróżniało się go poprzez ten otwór z przodu . W ten sposób zabezpieczone śmieci nie walały się po podwórku szkolnym . Tym bradziej , że tutaj właśnie było przedszkole na tyłach szkoły i plac do zabaw dla dzieci . Po prawo od tego śmietnika mieliśmy ponownie toalety szkolne i publiczne , każdy korzystał z nich nawet przed samym pujściem do kościoła , nie wspomnę już o uczestnikach zabaw tanecznych w świetlicy . Na samym początku kiedy jeszcze chodziłem do przedszkola tuż przy samej furtce wejściowej na tym podwórku była studnia więc nie było problemu z umyciem rąk po wizycie w toalecie . Wejście na plac było zaraz na lewo przy samej ścianie szkoły i dosłownie dwa metry w bok od ściany była studnia wraz z taką małą pompą metalową . To była mała pompa taka jakie dzisiaj większość ludzi ma w swoich ogródkach do ozdoby .

Pamiętam dobrze , że była również tutaj stodoła i biegła ona wzdłuż ulicy Kościelnej . Na rogu tej stodoły bliżej ogrodzenia koło niej rosła gruszka , miała bardzo dobre i słodkie gruszki , a jakie gruszki były u księdza w ogródku , hm palce lizać . Pomiędzy tą stodołą a murem cmentarnym i męska toaletą było małe przejście z drewnianą bramą . Podwórko niby małe ale było dużo różnych zabudowań w koło tego placu .
Tak jak wspomniałem graliśmy tutaj w piłkę nożną po lekcjach , w czasie wakacji i na przerwach i od czasu do czasu nie chcąco nam piłka przelatywała nad murem i lądowała na cmentarzu . Tak więc siłą rzeczy musielismy pujść po nią i używaliśmy właśnie tej zamurowanej furtki , bramki czy jak tam kto to nazwie .
Wracając do księdza i jego ogródka wcale nie chodziliśmy na szaber w nocy . Ksiądz miał otwarty ogródek więc można było wejść i zerwać sobie gruszki z tym nie było problemu .
Nawet jeszcze sam nas namawiał by je zbierać , wikariusz kochał kwiaty i musieliśmy na nie uważać podczas zrywania i zbierania gruszek . To było jego oczko w głowie lubił kwiaty i dbał o nie bardzo . Plebania była całkiem inna , naukę religi mieliśmy na dole w pomieszczeniach na prawo , okna widać . Z tyłu były biura parafi , kuchnia a na górze mieszkał proboszcz na dole po lewo mieszkał wikariusz . Już nie pamiętam dobrze ale chyba kucharka dochodziła tutaj do pomocy dla księży , nie mieszkała na plebani ? Na podwórku u księdza była stodoła tu gdzie dzisiaj stoi garaż . Za garazem , stodołą było pole i też dużo drzew owocowych rosło , kartofle , itd. dzisiaj jest trawa . W zdłuż ulicy na Wróblowice w ogródku zaraz za kwiatami były pomieszczenia gospodarcze , komórki . Tutaj był na początku węgiel , drzewo do pieca i różne narzędzia ogrodnicze . Tak samo wierni zostawiali tutaj swoje rowery , motorowery jak przychodzili na mszę do Lutyni .
Również i tutaj była studnia z pompą na ogródku u księdza , ale ona była dużo większa a nie taka jak na szkolnym podwórku .

Dobra wychodzimy z powrotem na ulicę i idziemy dalej ulicą Kościelną w kierunku do dużego kościoła . Po drodze mijamy dwa domy i zatrzymujemy sie na moment przy domie z filarami . Właśnie to tutaj w wejściu , na zmianę z wcześniej opisanym miejscem koło szkoły nauki języków obcych był ołtarz robiony na Boże Ciało . Suma sumarów zawsze było 4 ołtarze jak nie w jednym to w drugim miejscu je robiono i procesja zaczynała się zawsze od ołtarza , który był robiony przy tej pierwszej kapliczce jaką mieliśmy w Lutyni . Idziemy dalej następny dom na prawo w tym budynku na rogu tutaj na samym początku był fryzjer . Idziemy dalej mijamy różne domy po lewo i prawo oraz kościół . Na prawo mamy dość sporych rozmiarów podwórko na samym jego końcu w głębi była duża stodoła dzisiaj już jej nie ma . Idziemy koło wielkiego domu po prawo mijamy już wcześniej opisany plac po lewo i dochodzimy do kapliczki , tutaj kończy się nasz spacerek po ulicy Kościelnej ...... cdn.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Acomitam
początkujący
początkujący



Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:03, 14 Lut 2017    Temat postu:

Teraz zaczniemy krótki spacerek ulicą Wróblowicką idziemy od kiosku w kierunku na Wróblowice . Mijamy pierwsze skrzyżowanie mamy po lewo plebanię a na prawo budynki i zabudowania gospodarcze . Tak zgadza się p. Andrzeju jak wcześniej nadmieniłeś ta ulica zawsze była taką wąską ulicą . Można by było wprawdzie wziąść kawałek ziemi od księdza by poszerzyć drogę ale potem staje nam na drodze budynek szkolny , a szkoły chyba nie będziemy rozwalać ?

Dochodzimy do skrzyżowania , na lewo mamy drogę na cmentarz a na prawo jest droga w kierunku na nowe osiedle domków . Idąc dalej prosto mijamy sklep , domy po prawo , tutaj wcześniej była bardzo duża podstacja elektryczna .
To tutaj się wyłączało prąd w czasie wielkich burz , wszelakich prac elektryczno remontowych na słupach itd. Na zapleczu i z boku tego budynku gdzie widzimy obecnie duże drzwi był park elektryczny , wielkie słupy metalowe , filary , kable , druty , porcelanowe izolatory itd. to było wszystko szczelnie ogrodzone .

Idąc dalej prosto mamy po prawo sklep z materiałami budowlanymi dzisiaj . Za moich czasów to właśnie tutaj była duża mleczarnia kiedy się wyprowadziła z centrum Lutyni . Jak zwykle po okresie świetności mleczarni budynek stał przez pewien okres czasu pusty .
Następnie po modernizacji budynku była rzeżnia i sklep z mięsem , który się przeniósł z centrum Lutyni ale to chyba już wiekszość z was pamięta , mam taka nadzieję . Ale w tym czasie kiedy była mleczarnia na samym początku to wówczas nie było żadnych innych budynków po lewo ani prawo . Droga tutaj była polna , nasiana dziuram jak ser szwajcarski aż do samych Wróblowic . Tą część drogi usypano żwirem dopiero w póżniejszym okresie .

Dalej widzimy po lewej i prawej stronie drogi tylko część drzew szkoda , wielka szkoda . Tych drzew na samym początku po obu stronach drogi nie było wcale . Kiedy ja chodziłem do szkoły podstawowej był taki przedmiot - prace ręczne . Właśnie podczas tych zajęć prac ręcznych wykonywaliśmy różne czynności i uczyliśmy się wszystkiego . Ja , moje koleżankik i koledzy nie tylko z mojej klasy ale wówczas cała szkoła podczas prac ręcznych sadziliśmy te drzewa , tak , tak te drzewa są sadzone między innymi moją ręką .
Drzewa były posadzone po obu stronach drogi od samej Lutyni aż do początku Wróblowic . Część drzew nie przyjęła się wcale , część została wyrwana , połamana jeszcze zanim zdążyła się dobrze zakorzenić . Drzewa były sadzone z tą myślą żeby ochronić drogę od zasp śnieżnych , zmiany krajobrazu , upiększenia , środowiska .

Krzyż przy drodze po lewej stronie był cały czas i o niego również dbali mieszkańcy . Z biegiem czasu na polach powstały sady . Sad był po obu stronach drogi i się zaczynał od Wróblowic i praktycznie do pierwszych nowych domów Lutyni , które dzisiaj są na lewo . Powrócę do naszych drzew , żal się człowiekowi robi że tyle lat te drzewa przetrwały są wspaniałe , duże , mimo to są wycinane zwłaszcza te zdrowe .
Za czyją zgoda i dlaczego , komu przeszkadzają ok , może są za duże ale je wystarczy tylko trochę przyciąć i po sprawie niech dalej sobie rosną . Również te krzaki co są pod nimi , między nimi robią dobra robotę , wprawdzie nie ma u nas wielkich zim i śniegów , ale zawsze coś przytrzymają .
W końcu gmina biedna i jak przyjdzie co do czego to nie będzie pieniędzy na odśnieżanie . Krzaki i drzewa by trochę pomogły a tak sami sobie robimy na złość wszystko niszcząc i wycinając .

Dobra wracam z powrotem na skrzyżowanie dróg albo zaraz się rozpłaczę z napływu tych wspomnień ......Cdn..........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Acomitam
początkujący
początkujący



Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:17, 20 Lut 2017    Temat postu:

Wróciliśmy na skrzyżowanie dróg tym razem udajemy się na spacerek w prawą stronę a więc idziemy w kierunku nowych domków . Schodzimy w dół mijamy nowe domy po prawo i starszy budynek po lewo na wzgórzu , dochodzimy do słupa co jest na lewo , podejdżmy jeszcze z 10 metrów do przodu od tego słupa i zatrzymujemy się tutaj . I jak zwykle dla lepszej orientacji odwracamy się twarzą w kierunku na grzbiet wału wysypiska , usypiska , albo nawet wchodzimy na niego .

Tutaj wcześniej był bardzo głęboki i duży dół proszę się lekko obrucić w prawo na wprost widzimy czubki drzew . Tak to są czubki drzew bo reszta jest pod ziemią , myślę że dobre 10 metrów żeby nie więcej . Te drzewa były najwyższe w tym dole porównując ich do innych drzew rosnących tutaj .
Ale do rzeczy skręcamy głowę w lewo i od tego elektrycznego słupa patrzymy na zboczę , którego już nie ma . Na tym zboczu rosły drzewa w większości czarny bez , od góry do dołu , na zboczu na wprost były również drzewa . To co jest ciekawe , że te drzewa biegły w dół aż do samego lustra wody , tutaj mieliśmy i był duży staw . To na tym stawie w zimie graliśmy w hokeja , ślizgaliśmy się na butach ale kiedy się zjechało z górki na sankach to często przejechało się cały staw .

Na wprost widać zabudowania zakładów , tam była piaskownica i z tąd brało się piasek na budowę . W miejscu gdzie jest dzisiaj brama od tego całego terenu ogrodzonego był łagodny wjazd , gdzie traktorem względnie koniem z wozem można było wjechać . Tutaj przez bardzo długi okres czasu wywożono śmieci , cegły , dachówki jednym słowem wszystko co było w tym czasie zbędne .

Na tych zboczach i stromych górkach zjeżdrzało się na sankach w zimie , lepiło bałwany itd. Z każdym rokiem przybywało śmieci , gruzu , ziemi i dzisiaj widać jak to wygląda , tak myślę że gdyby tego dołu nie zasypano górka była by do dzisiaj .
Stojąc w tym samym miejscu za naszymi plecami gdzie dzisiaj widać zarośnięte ogrodzenia do ogrudków były różne odmiany bzu . Kiedy bez zakwitał za każdym razem wiosną ukazywała się przepiękna ściana różnych odmian kolorów o zapachu nie wspomnę . Ta ściana kwiatowa bzu miała dobrze ponad 100 - 150 metrów długości .

Tutaj praktycznie kończymy spacerek po tej krótkiej drodze . Jedynie mogę dodać jeszcze tylko to , że idąc dalej prosto tą drogą doszlibyśmy do szklarni , które są po lewej stronie . Te zabudowania były tutaj pierwsze i powstały zanim jeszcze zaczęto budować nowe domy czy zakłady pracy .
Wracamy na skrzyżowanie dróg .... Cdn........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Acomitam
początkujący
początkujący



Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:34, 21 Lut 2017    Temat postu:

Dalej stoimy na tym samym skrzyżowaniu na drodze , która jest w kierunku na Wróblowice idziemy w lewo ( kierunek cmentarz ) . Mijamy słup elektryczny po prawo tutaj trochę dalej od niego było drzewo , wierzba płacząca za nim były pola i działki z ogródkami mieszkanców , którzy nie mieli ogrudków koło swoich domów .

Dochodzimy do cmentarza , ogrodzenie było tylko w połowie wszędzie było pełno krzakw i zarośli , cmentarz był opuszczony i zaniedbany . Ten cmentarz jeszcze nie był w całości w użyciu , był stary poniemiecki zniszczony pełno było otwartych grobowców , popękane tablice , kamienie , krzyże itd. Z czasem zburzono niemieckie nagrobki , zasypano grobowce , wykonano nowe ogrodzenie . Tuż koło wejścia na cmentarz była zbudowana duża kaplica po prawej stronie i ją zastąpiono ołtarzem .

Dzisiaj część cmentarza po lewej stronie tam gdzie stoi container na śmieci nie jest w użytku . Tam znajdują się betonowe grobowce , są tak porządnie zbudowane że chyba tylko dynamit by je rozwalił . Podczas prac porządkowych i przebudowy całego cmentarza zebrane resztki kości jakie znaleziono wówczas pochowano o ile dobrze pamietam w samym rogu po lewej stronie cmentarza . Większość ludzi , którzy umierali za moich czasów chowano najpierw koło kościoła tam jeszcze było dość miejsca . Idziemy dalej prosto , na prawo widzimy w oddali zabudowania gospodarcze tam koło nich stał właśnie ten drugi wiatrak , o którym wspomniał wcześniej p. Andrzej .

Dochodzimy do drogi która się dzieli na dwie części wybieramy tą część na prawo , a więc wieża . Ja również nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć prawdy o tej wieży bo jej nie znam .
Pamiętam , że na samym początku wewnątrz tej wieży na dole była komórka , szopa , pomieszczenie techniczne . Było to zbudowane z desek 3 ściany bez drzwi a w dachu tego pomieszczenia był otwór kwadratowy . Nie był to otwór powstały samoistnie przez zmęczenie , spruchnięcie materiału itd. ten otwór był wykonany w jakimś celu . Wewnątrz na podwyższeniu na tej stalowej konstrukcji w betonownej podłodze było coś zamontowane , silnik , prądnica ? tego nie wiem .

Jako mały szkrab w tym czasie nie wiedziałem co to jest , wiem i pamiętam to było coś wielkiego o okrągłych kształtach . Z czasem to znikło jak większość rzeczy , my tam właziliśmy na tą wieżę , na początku tylko do pierwszego piętra . Raz max. dwa razy byłem tam na samym szczycie mając 15 - 16 lat i więcej już tam nie wchodziłem , dopiero póżniej zdałem sobie sprawę jak to było niebezpieczne . Ale wracając do wieży mogła to być prądnica dla lampy , która ponoć była tam na wieży i wskazywała drogę samolotom na lotnisko . Przez tą dziurę w dachu mogły biegnąć przewody od prądnicy do lampy podając prąd .

Druga wersja , skocznia dla spadachroniarzy i tutaj też przez ten otwór w dachu mogły biegnąć liny które wciagały spadachron na czubek wieży . Powtarzam , tego nie potwierdzam bo nie widziałem u nas w Lutyni , ale chodząc po internecie byłem kiedyś na stronie , gdzie trafiłem na filmik który miał bardzo podobną wieżę do naszej wieży . Jak na złość nie mogę teraz trafić na ten filmik ale jak go tylko znajdę to umieszczę go niezwłocznie tutaj .

Do rzeczy co widziałem na filmiku , na samym szczycie wieży na wysięgniku był umocowany już rozłożony spadachron . Inaczej mówiąc wyobrażcie sobie duży rozłożony parasol od deszczu lub słoneczny , na czubku jego było umocowanie dla lin , które wciągały go z powrotem na górę . Skoczek miał już na dole założone szelki , wchodził na wieżę , zaczepiał ten spadachron do tych szelek i skakał . Lina umocowana do spadachronu nie stawiała oporu w momencie skoku w dół , skoczek lądował odpinał się . Za pomocą lin umocowanych do silnika pod wieżą wciągał on ten spadachron na górę i tak w koło .

Więc dalej nie wiemy w 100 % jak było naprawdę i co było faktycznie na tej naszej wieży a może jedno i drugie ? I tutaj kończymy nasz spacerek , wracamy teraz na ulicę Kościuszki i stajemy pomiędzy apteką i muzeum .....Cdn....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Acomitam
początkujący
początkujący



Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:15, 28 Lut 2017    Temat postu:

Stoimy pomiędzy apteką a muzeum , zależy jak kto patrzy na otoczenie i jak podchodzi do różnych spraw . Wydaje mi się , że ja widzę i jestem w stanie dojrzeć małe szczeguły , których inni może wcale nie dostrzegają lub nie przywiązują uwagi na to co widzą . Przykład , z boku apteki był jeden z pierwszych balkonów na budynku i jest on do dzisiaj . W tym czasie nie było raczej za dużo budynków z balkonami ( w szczegulności na wsi ) . Większość przechodzi koło niego codziennie nie zwracając uwagi i wcale się nad tym nie zastanawiają co widzą .

Idziemy w kierunku szkoły mijamy budynki po lewo i muzeum po prawo dochodzimy do szkolnego boiska po lewej stronie , tutaj były ogródki działkowe nauczycieli oraz szkolne . Na wprost za tymi ogródkami , boiskiem widzimy drzewa . Za tymi drzewami była stodoła i zabudowania gospodarce albo raczej część budynku , toalety szkolne a zanimi następne ogródki szkolne i pola uprawne . To tutaj podczas zajęć z biologi uczyliśmy się siać , sadzić , pielęgnować warzywa itd.

Po pewnym czasie wubudowano dom nauczyciela i do tych domków dołączono część pola jako ogródki dla nauczycieli . Pomiędzy stodołą a toaletami szkolnymi w tym rozwalonym częściowo budynku był śmietnik . Tutaj gdzie dzisiaj zatrzymuje się autobus szkolny było boisko do siatkówki . Za naszymi plecami mamy ulicę Pionierów tutaj były same domy więc tej ulicy zbytnio nie opiszę i raczej nic ciekawego ani szczególnego nie było .
Idziemy dalej prosto drogą w kierunku na boisko piłki nożnej , albo jak to mówiliśmy za naszych czasów droga na Zakrzyce . Zatrzymujemy się pomiędzy tymi dwoma słupami z cegły to było główne wejście do parku .

Ten park był na początku trochę zaniedbany porośnięty wszelaką roślinością , tutaj jako dzieci bawiliśmy się całymi dniami . Nie było ścieżek spacerowych ani ławek , w środku parku również było boisko do siatkówki ale my dzieciaki graliśmy tutaj w piłkę nożną . Obok boiska były pozostałości po betonowej podłodze od pomieszczeń króre tutaj były wcześniej . Dzisiaj stoi na tym miejscu wysoka i duża scena .
My dzieciaki w ramach zajęć szkolnych i prac ręcznych również uporządkowaliśmy ścieżki spacerowe , wycięto krzaki i pojawiły się ławeczki . Za boiskiem były same pola , to tutaj i na innych polach w koło Lutyni w czasie zimy odbywały się często polowania na zające . Na tych polach również odbywały się od czasu do czasu prawdziwe konne kuligi zimą . Droga z Lutyni aż do Zakrzyc i dalej do Gałowa była taka sama jak te inne drogi , a więc bita , kamienista .

I na koniec ciekawostka , nie wszyscy chyba ją jeszcze pamiętają mam na myśli starych mieszkańców Lutyni . Jak wiecie w tamtych czasach był inny system a więc i inne wojsko i cały układ , często były tu i tam różnego rodzaju ćwiczenia . To było na samym początku lat 60 kiedy chodziłem do szkoły podstawowej , odbyły się u nas w Lutyni ćwiczenia ( część ćwiczeń wojskowych ) nie , nie , żadne tam strzelanie .

Właśnie w parku naszym było kilka samochodów łączności nawet na boisku lądował kilka razy chelikopter , to tutaj po raz pierwszy widziałem na oczy karabin Kałasznikowa i chelikopter z bliska . Na przerwach w zajęciach szkolnych podchodziliśmy właśnie pod te dwa czerwone słupy koło parku gdzie stał wartwnik , ba nawet dostaliśmy suchary .
Właśnie między innymi po takich ćwiczeniach wojskowych odnawialiśmy ścieżki spacerowe w parku .
Główne ćwiczenia wojskowe z udziałem przyjaciół układu wojskowego odbywały się na poligonie lub Meksyku jak kto woli . Nie raz przez Lutynię szło wojsko na ćwiczenia w nocy z Leśnicy na poligon i nie jedna kolumna wojskowa przejeżdżała , to były inne czasy .

Wracamy z powrotem na ulicę Kościuszki i stajemy pomiędzy nowym ośrodkiem zdrowia a sklepem , jest to już ostatnia ulica jaką opiszę .......Cdn.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Acomitam
początkujący
początkujący



Dołączył: 03 Sty 2017
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:17, 01 Mar 2017    Temat postu:

Stoimy pomiędzy nowym ośrodkiem zdrowia i sklepem , wchodzimy w tą ulicę - Piastowską , mijamy po lewej stronie obecnie parking samochodowy , a wcześniej teren kółka rolniczego z maszynami , traktorami itd. Na prawo jest sklep i tuż zaraz za nim parking , wcześniej teren zakładu SUW , który wcześniej opisałem .

Idziemy dalej prosto skręcamy lekko w lewo mijamy domy i budynki gospodarcze , które tutaj były juz za mnie i zbytnio dużo się nie zmieniły od tamtych czasów . Następny zakręt w lewo idąc prosto mijamy pola , które należały w większości do gospodarstw które widać za nimi . Dzisiaj widać nowo pobudowane domy na tych terenach , po prawej stronie to większośc starszych budynków . Na tej ulicy nie było zbytnio dużo ciekawych wydarzeń ani zabytków . Ale idąc dalej prosto ulicą Piastowską dochodzimy do końca skręcamy po łuku w prawo i zaczyna się polna droga , która się rozchodzi w dwóch kierunkach .

Gdybyśmy poszli w prawo tą drogą polną doszlibyśmy do Gałowa . Na tej drodze po przejściu około 100 - 150 metrów od tego rozwidlenia dróg po prawej stronie był duży dół . Ten dół nazywaliśmy jamą gałowską tutaj również było wysypisko śmieci i innych różnych odpadków .

Wracając z powrotem do rozwidlenia tej polnej drogi i gdybyśmy się udali w lewą stronę to doszlibysmy do początku lasu w Żarach z drugiej strony . Ale zanim doszlibyśmy do lasu najpierw stanie nam na drodze duży rów na który mówiliśmy , tama wodna . Tutaj zawsze było dużo wody nawet w największą suszę była woda i również to miejsce było wykorzystane do letnich kąpieli i zabaw . Pamiętacie jak na samym początku naszego spacerku opisywałem topienie marzanny i staw na zakręcie . Właśnie za pomocą tych rowów i różnych połączeń melioracyjnych dochodziła woda z tamtąd aż do tej tamy i dalej prosto w pola .

Niestety wszystko prędzej czy póżniej się kończy i właśnie tutaj kończymy nasz spacerek po Lutyni , mam nadzieję że starszemu pokoleniu przypomniałem to co już może się im wymazało z pamięci . A nowym mieszkańcom , nowym naszym sąsiadom chociaż trochę przybliżyłem miejsca , wygląd i opisałem zmiany w Lutyni jakie tutaj zaszły od czasów powojennych aż do dzisiaj .

Wszystkim życzę miłych i wspaniałych chwil na nowym miejscu , które sobie wybrali na stałe miejsce zamieszkania ale również i tym którzy są tylko czasowo względnie przelotnie .

Mam nadzieję , że większość z was zapuści tutaj korzenie na stałe i przyczyni się do dalszego rozwoju naszej miejscowości , czego wam i sobie życzę z całego serca .

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za wytrwałośc w czytaniu moich wspomnień .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:38, 04 Mar 2017    Temat postu:

Pewnie wiesz Acomitam o wielu różnych sprawach i sprawkach które miały miejsce w Lutyni... I pewnie trudno było by Cię namówić abyś o nich napisał... Ale mnie interesuje Meksyk... Może zechciałbyś przypomnieć co się tam działo, gdy była tam jeszcze woda, w której pływały ryby...Przecież to też było miejsce spotkań ówczesnej młodzieży lutyńskiej... No i warto chyba napisać też gdzie był ten Meksyk, bo wielu młodych i nowych może tego po prostu nie wiedzieć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> LUTYNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin