Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE
Zaproś znajomych do wspólnych rozmów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

VAT - Rozmowy o vacie i innych podatkach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> Dowolne tematy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Martika
zasłużony
zasłużony



Dołączył: 26 Mar 2015
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:18, 03 Kwi 2015    Temat postu:

Ja wychodze z założenia, że dobrze, jak biznes rozwija się powoli, małą łyżeczką a nie chochlą i z dużą dozą ostrożności więc jeśli to możliwe z mojego kapitału. Jak mam kredyty- gorzej mi się śpi. Ale znam rónież parę osób, które rzuciły się na kredyty i wielkie inwestycje- teraz nie mają ani firmy ani nic własnego. Ale...kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MAREK123
stały bywalec
stały bywalec



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:35, 03 Kwi 2015    Temat postu:

Martika napisał:
Ja wychodze z założenia, że dobrze, jak biznes rozwija się powoli, małą łyżeczką a nie chochlą i z dużą dozą ostrożności więc jeśli to możliwe z mojego kapitału. Jak mam kredyty- gorzej mi się śpi. Ale znam rónież parę osób, które rzuciły się na kredyty i wielkie inwestycje- teraz nie mają ani firmy ani nic własnego. Ale...kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

Mi się bardzo podoba model Macdonalda. Czyli Kupowanie nieruchomości na kredyt a biznes na tej nieruchomości spłaca kredyt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 8:29, 04 Kwi 2015    Temat postu:

@MAREK123
Z jednej strony piszesz o biznesie aby tylko TRWAĆ, z drugiej piszesz, że podoba Ci się McDonalds, który się rozwija "z prędkością światła".
Z jednej strony piszesz, że chcesz kredytów, a z drugiej, że strony piszesz, że McDonalds bierze kredyty na nieruchomości.
Tu chcesz coś wykombinować aby nie płacić podatków, a drugiej podoba Ci się sieciówka, która generuje duże dochody (za 2011 - około 111mln pln).
Ponadto podoba Ci się McDOnalds - gdzie uważam, że to nie do końca dobre porównanie bo to w zasadzie franczyza, a na dodatek trzeba na nią mieć grubo ponad 1 mln złotych - Czy myślisz, że choć jeden człowiek, który miał w kieszeni 1,5 mln złotych i kupił sobie franczyzę McDonaldsa za to ? Czy może jednak miał może połowę i na resztę wziął kredyt.
Czyli kredyt to kredyt, ale aby go dostać to dochód i podatki.

Ciężko Cię wyczuć w toku rozumowania ???

MAREK123 napisał:
Co do przykładu to zawsze mogę być właścicielem dwóch spółek które działają między sobą. Ważne aby tranzakcie były rynkowe i realne.
Otóż to - realne - to najważniejsze słowo, które w śród urzędników ma duże znaczenie.
Przecież książki rachunkowe i komputer też mogłeś nieść nad brzegiem wulkanu i mogło Ci to tam wpaść, za alibi wystarczy tylko bilet lotniczy na Islandię (tam chyba są czynne wulkany).
Marek - jedno pytanie urzędnika skarbowego - poco Pan założył firmę Ltd w Angli ? po to aby kupiła maszyny, które wynajmuje Pana drugiej firmie w Polsce i wystawia za to "jedną" fakturę i tak się składa, że zawsze się mieści w kwocie wolnej od podatku ?
Złota zasada biznesu - zakładasz go dla zysku ! Nie dla straty czy zera Very Happy

MAREK123 napisał:
Dla mnie biznes który prze 50 lat będzie mi generował 1 mln zł zysku rocznie a ja przy tym będę pracował średnio 1 dzień w tygodniu to wymarzony biznes. Dużo od życia nie potrzebuję
I tak sobie żartując jak dzieci w piaskownicy to ja powiem, że ja mogę pracować 5 dni w tygodniu, a mieć biznes który przyniesie mi zysku 100k w pierwszym roku, i co roku skromne +20%, po około 20 latach będziemy mieli tyle samo, ale po 50 latach ja będę miał skromne 4,5 miliarda. Który to biznes zdywersyfikuję na wiele mniejszych w międzyczasie - bo złota zasada żydowska mówi - lepiej mieć 10 firm przynoszących po 2k miesięcznie niż jedną przynoszącą 20k miesięcznie. W pierwszym przypadku jak Ci padnie nawet 3 firmy to dalej masz 14k miesięcznie, ale w drugim jak Ci padnie ta jedna to masz "kupę" Razz

Martika napisał:
Ja wychodze z założenia, że dobrze, jak biznes rozwija się powoli, małą łyżeczką a nie chochlą i z dużą dozą ostrożności
Tu pełna zgoda!
Martika napisał:
więc jeśli to możliwe z mojego kapitału. Jak mam kredyty- gorzej mi się śpi
Tu już nie koniecznie - ja mam kredyty i w zasadzie lepiej mi się śpi - Wszystko zależy od przypadku.
Ale moje podejście jest takie ;
Jak mam na przykład dla zobrazowania 500k pln w kieszeni (oszczędności mojego życia) i mam pomysł na biznes - coś tam kupić za te 500k pln i sprzedać i zarobić na tym powiedzmy 15% (na czysto) i ma się to zamknąć w ciągu powiedzmy pół roku - to na pewno nie wydam oszczędności swojego życia 500k pln ale pójdę do banku po kredyt obrotowy na zakup towarów handlowych, bank mnie prześwietli, posprawdza z każdej dupy strony i mnie i sprzedwacę towaru i odbiorcę towaru i powiedzmy da tę kasę - owszem muszę podzielić się z bankiem tymi 15% ale niech bank weźmie sobie 6% (tylko pół roku przecież) to mi zostaje po takim biznesie 45k pln na czyściocha bez ruszania oszczędności mojego życia.
Dlaczego śpię bardziej spokojnie na takim kredycie ??? - bo jeżeli się coś wywali to nie tracę na kliknięcie palcem oszczędności całego życia ale bank straci Very Happy - a ja muszę się dogadać z bankiem (i bank ze mną) co do formy spłaty i będę bankowi wmawiał, że przecież q....a sprawdziliście sami wszystko !.
Martika napisał:
Ale znam rónież parę osób, które rzuciły się na kredyty i wielkie inwestycje- teraz nie mają ani firmy ani nic własnego
Ja też takich znam - patrz frankowicze niektórzy chociażby. z domem to podobnie jak z biznesem - nie mówiąc, że każdy kto buduje dom to w głowie myśl przewodnią - ile zyska w czasie na nieruchomości - przecież nie straci Confused - taki biznesik przecież Wink

Martika napisał:
Ale...kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.
dodam, że ktoś mądry i bogaty powiedział bardziej dosadnie - bez ryzyka nie ma biznesu !
ZŁOTE SŁOWA MARTIKA !!! Laughing Pełna zgoda Wink


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 8:39, 04 Kwi 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Martika
zasłużony
zasłużony



Dołączył: 26 Mar 2015
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:10, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Zbezpieczyciel napisał:
@MAREK123

Ponadto podoba Ci się McDOnalds - gdzie uważam, że to nie do końca dobre porównanie bo to w zasadzie franczyza, a na dodatek trzeba na nią mieć grubo ponad 1 mln złotych - Czy myślisz, że choć jeden człowiek, który miał w kieszeni 1,5 mln złotych i kupił sobie franczyzę McDonaldsa za to ? Czy może jednak miał może połowę i na resztę wziął kredyt.
Czyli kredyt to kredyt, ale aby go dostać to dochód i podatki.

Niekoniecznie kredyt, trudno przesądzać. Żeby wziąć franczyzę McDonalda trzeba spełniać określone wymagania sieciówki. Oni robią dokładną analizę tego, czy dany punkt będzie generował zyski. Nie mogą pozwolić sobie na otwarcie punktu, w którym nie będzie ruchu i punkt upadnie. Preferują właścicieli nieruchomości np. kamienic w centrum miasta. Wyliczą także ile franczyzobiorca może wziąć kredytu. Ewentualnie sami część wyposażenia dają w kredycie. Fakt, że zasady udzielania franczyzy znam sprzed 15 lat, więc mogło się coś pozmieniać. Jeśli ktoś ma być franczyzobiorcą to najpierw sam McDonald porządnie prześwietla osobę. I jeśli osoba będzie głównie opierac się na kredycie bez pokrycia własnego majątku to po prostu nie dostanie franczyzy, tak samo jak nie dostanie franczyzy osoba, która nie prowadziła wcześniej z sukcesem swojej działalności.
A sam MC Donald może sobie pozwolić na wzięcie kredytu na budowę lub zakup nieruchomości. Ten kredyt będzie pewnie ułamkiem procenta majątku firmy i dlatego nie ma w tym wielkiego ryzyka.
Jesli Marek masz brać kredyt który będzie nawet 1% Twojego majątku to bierz go w ciemno, nawet jak nie wyjdzie Ci biznes to nie przewrócisz się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martika dnia Nie 9:15, 05 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magic
ekspert
ekspert



Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miękinia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:18, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Idziemy w "bardzo dobrym" kierunku, tylko narzekacie:




I jeszcze kilka słów:

Cytat:
Polska bez PIT


Co roku 25 mln Polaków wypełnia deklaracje podatkowe. Taką samą pracę wykonują też pracodawcy. Skończmy z tym szaleństwem biurokratów: zlikwidujmy PIT

Jedenaście lat temu mistrz kowalski ze słowackiego miasteczka Malacky ściął się na własnoręcznie zrobionej gilotynie, by zaprotestować przeciwko konieczności składania zeznań podatkowych i wysokości haraczu płaconego państwu.

W Polsce na razie szczytem desperacji był kilka lat temu atak na urzędników skarbowych piłą spalinową. Ale wszystko jeszcze przed nami, bo rząd podwyższa podatki, czyni je coraz bardziej skomplikowanymi i pozostawia ich interpretację kaprysom urzędników.

Prof. Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, opisał trzy najważniejsze powody likwidacji podatku dochodowego. Po pierwsze, generuje on niewspółmiernie wysokie koszty w stosunku do dochodów. Po drugie, pozwala na ciągłą inwigilację obywateli, ponieważ urzędnicy mają pełny wgląd w finanse podatników. Jeszcze w XIX w. w USA nikt nie wyobrażał sobie, żeby ujawniać państwu wysokość dochodów. Po trzecie wreszcie, problemem przy tym podatku zawsze jest ustalenie, co jest, a co nie jest dochodem, to powoduje zaś trudności interpretacyjne prowadzące czasami do absurdalnych sytuacji i skutkujące stratami wielu przedsiębiorców i osób fizycznych, nie mówiąc o samym aparacie państwowym.

A w Polsce ów system jest szczególnie nieefektywny. „W przygotowanym przez Bank Światowy rankingu »Paying Taxes 2013«, oceniającym jakość i przyjazność dla podatników systemów podatkowych, Polska zajęła 114. pozycję na 183 oceniane państwa. Równie źle ocenia nas OECD, zdaniem której mamy najgorszy system podatkowy wśród jej członków. Na 100 zł dochodów podatkowych aż 1,72 zł wydajemy na administrację skarbową. Dla porównania: bogate Niemcy na uzyskanie 100 euro wydają 79 eurocentów – ponad dwa razy mniej! Podstawową przyczyną tak fatalnych ocen Polski są przede wszystkim zaniedbania w zakresie podatku PIT, które powinniśmy pilnie usunąć, usuwając sam podatek" – przekonują eksperci Fundacji Republikańskiej.

Z jednej kieszeni do drugiej

Na dodatek dochody z PIT nie są potrzebne, by budżet się bilansował. Od lat jego udział w dochodach państwa spada. W 1992 r. (pierwszym roku obowiązywania) wpływy stanowiły 23,5 proc. budżetu. W kolejnych latach rosły i szczyt osiągnęły w 1996 r., gdy stanowiły ponad 35 proc. Jednak w kolejnych latach już spadały, żeby w 2012 r. wynieść zaledwie 13,8 proc. Te 13,8 proc. to 39,8 mld zł. W rzeczywistości ta suma jest jedną wielką fikcją, bo w jej skład wchodzą także podatki – jak to określiło Centrum im. Adama Smitha – z tzw. dochodów wirtualnych, czyli dochodów ludzi otrzymujących pieniądze... od państwa. Dotyczy to budżetówki (ok. 2,5 mln osób) oraz emerytów i rencistów (ok. 7,5 mln osób). Jak napisano w publikacji centrum, emeryci, renciści i pracownicy budżetówki płacą podatek „wirtualny", ponieważ „sprowadza się on do wypłacania przez państwo emerytury czy pensji i równoczesnego odbierania części tych pieniędzy jako podatku". Czyli państwo przerzuca pieniądze z jednej kieszeni do drugiej, produkując przy tym rocznie dziesiątki milionów dokumentów.

Kolejne 10 mln podatników to tzw. podatnicy wyzerowani, którzy „również zmuszani są do przelewania z pustego w próżne, ale w przeciwnym kierunku. Najpierw wpłacają zaliczki na podatek, a następnie dzięki ulgom otrzymują zwrot tych pieniędzy (...). 20 milionom podatników rząd pracowicie oddaje to, co wcześniej zabrał, albo zabiera to, co dał"! Według obliczeń Centrum im. Adama Smitha w rzeczywistości w Polsce podatek od dochodów osób fizycznych płacą zaledwie 4 mln osób, a faktyczny „zysk" dla budżetu jest znacznie niższy od rzekomych 39,8 mld zł.

Koalicja zdrowego rozsądku

Te argumenty padły 29 kwietnia na konferencji prasowej szefów Fundacji Republikańskiej, Związku Przedsiębiorców i Pracodawców i Stowarzyszenia KoLiber, którzy ogłosili powstanie koalicji „Polska bez PIT". Zapowiedzieli złożenie obywatelskiego projektu ustawy o likwidacji PIT i wprowadzeniu na jego miejsce taniego w obsłudze 17-procentowego podatku od funduszu płac.

Na poparcie zmian przytoczyli wstrząsające dane: podatek dochodowy jest tak skomplikowany, bo ustawę o PIT zmieniano już 210 razy, a tylko w ubiegłym roku sądy rozstrzygały 4633 sprawy dotyczące PIT. Last but not least – podatek jest nieefektywny, bo pochłania aż 80 proc. czasu pracy skarbówki, a w zamian przynosi tylko 15 proc. dochodów budżetu. Koszt poboru tego podatku przekracza 2 mld zł. Wpływy z niego są niewielkie m.in. dlatego, że duża część idzie na koszty jego ściągnięcia. Ciężko oszacować związane z PIT koszty podatników i przedsiębiorców (wydatki na wyspecjalizowanych doradców, strata czasu na korespondencję z urzędami skarbowymi, kontrole, kary, sprawy sądowe, egzekucje).

Korzyści ze zmiany są oczywiste. Podatnikami mającymi obowiązek rozliczenia się z urzędem w nowym systemie byliby jedynie pracodawcy. Liczba podatników spadłaby zatem mniej więcej o 22 mln, a Polacy zostaliby uwolnieni od bezsensownej biurokracji.

Tylko rezygnacja z wypełniania deklaracji PIT to oszczędność równa 16 tys. etatów! Na samych kosztach wysyłki pocztowej oszczędzamy ponad 40 mln zł. Dzięki tej zmianie możliwe byłoby ograniczenie biurokracji, produkcji i obsługi druków oraz odmrożenie pieniędzy zablokowanych w martwym obiegu: Ministerstwo Finansów – instytucja publiczna – urząd skarbowy – Ministerstwo Finansów – przekonują inicjatorzy akcji „Polska bez PIT". – Szanse na wprowadzenie tej reformy w najbliższym czasie nie są duże. Ale pokazanie, że jest realna alternatywa dla bezsensownego marnotrawstwa, kiedyś zaprocentuje – ocenia Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Większym optymistą jest Marcel Klinowski, rzecznik inicjatywy „Polska bez PIT": – Budujemy szeroką koalicję organizacji, które będą wspierać nasz projekt. Tak aby na jesieni rozpocząć dużą kampanię społeczną – informuje.

Liderzy Europy

Polska ma nie tylko jeden z najbardziej zbiurokratyzowanych i kosztownych systemów poboru podatków osobistych. Należą one do najwyższych w Europie. „Uważam Rze" sprawdziło stawki podatkowe w 32 krajach Europy i okazało się, że – wbrew rządowej propagandzie – płacimy jedne z najwyższych stawek.

Podatek dochodowy w Polsce jest skrajnie niesprawiedliwy i w największej mierze obciąża najuboższych

Biorąc pod uwagę podatek, jaki zapłaciłby w poszczególnych państwach pracownik zarabiający polską średnią płacę (według danych GUS: 3521 zł miesięcznie w 2012 r., czyli w aktualnym przeliczeniu 10 176 euro rocznie), okazało się, że tylko w dwóch krajach (Łotwa i Włochy) byłby on nominalnie wyższy niż w Polsce, gdzie trzeba oddać fiskusowi prawie 1700 euro. Mieszkańcy aż siedmiu krajów dzięki wysokiej kwocie wolnej w ogóle nie zapłaciliby podatku dochodowego, a podatek pracowników z kolejnych dziesięciu państw miałby niemal symboliczną wysokość – poniżej 500 euro na rok (na Islandii niecałe 8 euro).

W Polsce na dodatek na bardzo niskim poziomie ustalono progi podatkowe. Gdyby Polacy mieli płacić podatki według progów obowiązujących w Wielkiej Brytanii, na Cyprze czy w Finlandii, to prawdopodobnie ponad 90 proc. z nich mieściłoby się w kwocie wolnej od podatku, a większość z pozostałych 10 proc. zapłaciłaby tylko niewielką daninę. W Polsce kwota wolna od podatku jest śmiesznie niska, a próg 32 proc. pojawia się już po przekroczeniu dochodów w wysokości 85 528 zł rocznie (20 643 euro). Przy takich zarobkach w Finlandii podatek wynosi 6,5 proc., w Bułgarii – 10 proc., a we Francji – 14 proc.

Nie licząc Malty i krajów, gdzie występuje podatek liniowy, w Polsce próg, od którego płaci się najwyższą stawkę, jest najniższy w całej UE! Hiszpanie najwyższą stawkę (52 proc.) płacą dopiero po przekroczeniu 300 tys. euro (1,24 mln zł), Niemcy (stawka 45 proc.) – po przekroczeniu 250 730 euro (ponad 1 mln zł), Francuzi – po przekroczeniu 150 tys. euro (615 tys. zł), a Brytyjczycy – po przekroczeniu 150 tys. funtów (ponad 730 tys. zł). W wielu europejskich krajach najwyższy próg podatkowy ustalono na poziomie 100 tys. euro (pięć razy więcej niż w Polsce): w Finlandii (stawka 31,75 proc.), Luksemburgu (40 proc.) czy Grecji (45 proc.).

PIT na biednych

Najciekawsze jest to, że polski PIT jest skrajnie niesprawiedliwy i obciąża w największej mierze najmniej zarabiających, m.in. ze względu na niską kwotę wolną. Potwierdza to analiza stawek podatkowych dla najuboższych w krajach europejskich. Pracownicy tylko trzech krajów (Łotwa, Rumunia i Węgry), zarabiający na poziomie płacy minimalnej w Polsce (1600 zł miesięcznie w 2013 r., czyli w przeliczeniu 4625 euro rocznie), płacą wyższe podatki niż Polacy, którzy muszą oddać fiskusowi prawie 700 euro. Mieszkańcy aż 18 badanych krajów Europy w ogóle nie zapłaciliby podatku od takiego dochodu!

Nie licząc państw, w których kwota wolna od podatku nie istnieje, gdyż wprowadzono podatek liniowy (Bułgaria – 10 proc., Rosja – 13 proc., oraz Węgry i Rumunia – po 16 proc.), a także Portugalii, we wszystkich badanych krajach kwota wolna jest znacznie wyższa niż w Polsce (3091 zł rocznie, czyli 744 euro). Aż w siedmiu krajach przekracza 11 tys. euro. Podobna sytuacja występuje też w Irlandii i na Islandii, gdzie zamiast kwoty wolnej (zmniejszenie bazy podatkowej) zastosowano kwotę zmniejszającą sam podatek, co jest jeszcze korzystniejsze z punktu widzenia podatnika.

Rekordowymi kwotami wolnymi od podatku mogą się cieszyć pracownicy na Cyprze (19 500 euro), w Finlandii (16 100 euro) oraz w Izraelu (13 249 euro). Bardzo wysokie kwoty wolne oferują swoim pracującym mieszkańcom Grecja (12 tys. euro), Luksemburg (11 264 euro), Wielka Brytania (od 1 kwietnia 2013 r. 11 134 euro) czy Austria (11 tys. euro).

Na dodatek tak niska w Polsce kwota wolna od opodatkowania nie była waloryzowana od 2008 r., mimo że Ministerstwo Finansów dokonuje takich ruchów choćby w odniesieniu do podatków i opłat lokalnych, podnosząc co roku maksymalne dopuszczalne stawki, co potem władze samorządowe skrzętnie wykorzystują, coraz bardziej dobierając się do naszych kieszeni, np. przy podatku od nieruchomości czy od środków transportu. W tym czasie sama inflacja wyniosła – jak wyliczył kalkulator na stronie internetowej Ministerstwa Finansów – 19 proc. Oznacza to, że realnie co roku kwota wolna od podatku jest coraz niższa i w rezultacie płacimy coraz wyższy podatek.

Wysoka kwota wolna od podatku jest szczególnie korzystna dla ludzi biedniejszych, mniej zarabiających, więc gdyby rządzącym naprawdę zależało na ich losie, już dawno by ją podnieśli. Tak nie jest, o czym świadczy choćby niedawny komunikat resoru finansów, w którym poinformowano, że do 2016 r. nie przewiduje się waloryzacji progów podatkowych i kwoty wolnej od podatku. Ministerstwo ciągle działa wbrew interesowi Polaków, coraz bardziej zwiększając obciążenia fiskalne, choćby przez likwidację lub ograniczenia kolejnych ulg podatkowych, np. ulgi internetowej od tego roku.

Najlepszym komentarzem do tych danych jest historia sprzed kilku miesięcy, gdy przedstawiciele partyjnych młodzieżówek zmierzyli się w grze komputerowej SimCity, polegającej na tym, aby zbudować jak najlepiej prosperujące miasto. Młoda działaczka Solidarnej Polski bez zmrużenia oka wyznała, że podwyższyła w grze podatki najbiedniejszym, „bo jest ich najwięcej". Z podobnego założenia wychodzi obecny minister finansów Jacek Rostowski.

Rzecz o grabieży

Osobną kwestią jest sama konieczność (i moralne usprawiedliwienie) istnienia podatku od dochodów. W USA wprowadzono go po raz pierwszy 100 lat temu – 5 listopada 1913 r. (w Wielkiej Brytanii już pod koniec XVIII w., choć nie na stałe i tylko od bardzo wysokich dochodów). Zdaniem konserwatystów z Fundacji Heritage ów podatek powiększył amerykańską administrację do szkodliwych rozmiarów i powinien zostać zlikwidowany. Jest jeszcze jeden negatywny skutek podatku dochodowego. Skoro akcyzę na papierosy i alkohol nakłada się po to, by ludzie mniej palili i pili, to tak samo celem PIT jest to, aby ludzie mniej pracowali.

Jakie są korzyści płynące z likwidacji podatków dochodowych?

Po pierwsze, zwiększona zachęta do pracy i prowadzenia działalności gospodarczej, co podniesie poziom produkcji krajowej i zwiększy konsumpcję. Tym samym wzrośnie poziom życia i spadnie bezrobocie.

Po drugie, wzrost dochodów i oszczędności wszystkich dawnych podatników.

Po trzecie, brak ulg podatkowych spowoduje, że ludzie nie będą irracjonalnie wydawać pieniędzy tylko po to, by uniknąć podatków albo załapać się na ulgi.

Po czwarte, lepsze warunki do konkurencji gospodarczej na arenie międzynarodowej.

Po piąte, brak ograniczenia wolności podatników – państwo (urzędnicy) nie zna dochodów obywateli.

Po szóste, brak szarej strefy i ukrywania dochodów oraz kombinacji i oszustw podatkowych (obecnie ponad 30 proc. polskiego PKB, czyli ok. 500 mld zł, powstaje w szarej strefie), co oznacza również większe wpływy podatkowe.

Podatki dochodowe to jedna z najważniejszych przyczyn bezrobocia w Polsce, a zniesienie ich może nastąpić z dnia na dzień. Efektem tego byłby znaczny spadek bezrobocia. PIT nie zachęca do tego, by więcej pracować lub inwestować, bo wyższy dochód powoduje drastyczne zwiększenie podatku. Progresywny podatek – a taki mamy w Polsce – jest w rzeczywistości karą za pracę: kto więcej zarabia, musi więcej zapłacić.

Nie zachęca też do oszczędzania, bo liczne ulgi skłaniają do irracjonalnego wydawania pieniędzy tylko po to, by zapłacić niższy podatek. Podatek według stawki 32 proc. płaci zaledwie 1,89 proc. podatników (460 tys. osób).

Jest jeszcze jeden negatywny aspekt istnienia PIT. W XIX-wiecznej Wielkiej Brytanii powszechny był pogląd, że „podatek dochodowy jest ciężarem zbyt ohydnym, by nakładać go na człowieka, gdyż ujawnia stan jego finansów urzędnikowi podatkowemu". Niektórzy uważają, że skomplikowane daniny są tylko po to, by podatnik łatwo się pomylił, a potem można było wymierzyć mu karę. Zdaniem innych podatek dochodowy wprowadzono nie w celu uzyskania jakichś wpływów, lecz po to, by państwo miało pełny obraz dochodów obywateli. Bo przecież dzięki istnieniu PIT każdy musi się co roku wyspowiadać przed fiskusem z zarobków.

Zysk dla wszystkich

Postulat likwidacji PIT nie jest nierealny, gdyż w wielu krajach ten podatek nie obowiązuje. Tak jest w Monako, San Marino, Andorze, Omanie, Katarze, Kuwejcie czy kilku terytoriach karaibskich (Kajmany, Bermudy, Bahamy).

W USA podatku dochodowego nie ma w dziewięciu stanach, a kolejne stany – Karolina Północna i Południowa, Luizjana, Idaho, Kansas, Maine, Missouri, Ohio czy Oklahoma – zastanawiają się nad jego zniesieniem. Za likwidacją podatku dochodowego na poziomie federalnym opowiada się amerykańska Partia Libertariańska. Ron Paul, polityk Partii Republikańskiej, uważa nawet, że podatek dochodowy łamie 16. poprawkę do konstytucji, która i tak została przyjęta w sposób nie do końca legalny, a sam IRS (amerykański urząd skarbowy) narzuca go ludziom poprzez nie do końca jasne sformułowania i informacje w swoich biuletynach. Nie jest to bynajmniej odosobniony głos radykałów, ponieważ już około miliona Amerykanów nie płaci podatku dochodowego, a procesy nieposłusznych obywateli zamieniają się w głośne show.

Jeśli z powodów politycznych likwidacja podatku dochodowego w Polsce nie jest na razie możliwa, to powinna chociaż zostać znacznie podniesiona kwota wolna i próg podatkowy. Oznaczałoby to więcej pieniędzy w kieszeniach Polaków, dzięki czemu mogliby więcej zaoszczędzić lub wydać na swoje potrzeby. To z jednej strony pobudziłoby koniunkturę, a z drugiej – dałoby wpływy do budżetu (VAT, akcyza). Warto podkreślić, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku oraz progu podatkowego byłoby równocześnie najlepszą polityką prorodzinną. Kiedy nasz rząd zrozumie, że z kryzysu wychodzi się przez obniżenie podatków obywatelom i obniżenie wydatków państwa, a nie na odwrót?



źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Magic dnia Nie 14:18, 05 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 16:59, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Cytat:
Postulat likwidacji PIT nie jest nierealny, gdyż w wielu krajach ten podatek nie obowiązuje. Tak jest w Monako, San Marino, Andorze, Omanie, Katarze, Kuwejcie czy kilku terytoriach karaibskich (Kajmany, Bermudy, Bahamy).
Polska się do listy elegancko może dopisać Very Happy Pasuje jak ulał Very Happy Very Happy Very Happy
Powrót do góry
Martika
zasłużony
zasłużony



Dołączył: 26 Mar 2015
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:16, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Magic, a umiesz odpowiedzieć, dlaczego tak niska kwota wolna od podatku jest we wszystkich krajach byłego układu warszawskiego? Nie uważasz, że gdyby było możliwe to wprowadzonoby wyższą kwotę? Przecież to musi zależeć od wpływów do kasy państwa. Czy Polska jest np. krajem, któe głównie żyje ze sprzedaży surowców naturalnych np.ropy i 50% dochodów państwa jest z tego źródła? Przecież bilans wpływów i wydatków państwa musi zamykać się. Kwota wolna od podatku, wysokość podatków jest uzależniona od stanu gospodarczego.
Zmiany w Polsce zacznij od swojego pracodawcy: zażądaj od niego pensji na poziomie pensji w innych krajach na tym samym stanowisku a skoro cytowane jest tu Monako to może najlepiej na wysokości pensji w Monako na tym samym stanowisku. Również namów do tego swoją rodzinę aby zażądali pensji takiej samej jak w innych krajach zachodnich wysokorozwiniętych. Zacznijmy od pensji i jak już będziemy wszyscy dostawać takie pensje wówczas powinniśmy zrobić takie same skale podatkowe i wysokość kwoty wolnej od podatku bo wpływy państwa wówczas zwiększą się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martika dnia Nie 17:17, 05 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
master
starszy weteran
starszy weteran



Dołączył: 15 Lip 2010
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:37, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Cytat:
Przecież bilans wpływów i wydatków państwa musi zamykać się

Od kiedy ?, a dziura?
Widze , że Ty nie chcesz przyjąć argumentu, że zniesienie podatku dochodowego pobudzi wzrost konsumpcji co wpłynie na wzrost gospodarczy, co niewątpliwie zwiększy wpływy z vatu. Uwierz mi , że można przy dochodzie ok 50 tyś zł zapłacić kilka set zł podatku, ale ile się trzeba przy tym napracować , zupełnie niepotrzebnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
master
starszy weteran
starszy weteran



Dołączył: 15 Lip 2010
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:37, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Cytat:
Przecież bilans wpływów i wydatków państwa musi zamykać się

Od kiedy ?, a dziura?
Widze , że Ty nie chcesz przyjąć argumentu, że zniesienie podatku dochodowego pobudzi wzrost konsumpcji co wpłynie na wzrost gospodarczy, co niewątpliwie zwiększy wpływy z vatu. Uwierz mi , że można przy dochodzie ok 50 tyś zł zapłacić kilka set zł podatku, ale ile się trzeba przy tym napracować , zupełnie niepotrzebnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MAREK123
stały bywalec
stały bywalec



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:29, 07 Kwi 2015    Temat postu:

[quote="Martika"]
Cytat:
wyższą kwotę? Przecież to musi zależeć od wpływów do kasy państwa. Czy Polska jest np. krajem, któe głównie żyje ze sprzedaży surowców naturalnych np.ropy i 50% dochodów państwa jest z tego źródła? Przecież bilans wpływów i wydatków państwa musi zamykać się. Kwota wolna od podatku, wysokość podatków jest uzależniona od stanu gospodarczego.

Tu jest taki błąd w twoim rozumowaniu. Przecież jest tak, że MY obywatele chcemy aby było nam jak najlepiej. Więc tak naprawdę Zapewnianie nam lepszego życia jest finansowane z wypracowanych przez nas pieniędzy. Obecnie większą część pieniędzy zabiera nam siłą Rząd. Dlaczego sami nie możemy wydawać tych pieniędzy tylko po przez pośredników. Budżet Państwa powinien się bilansować (obecnie tak nie jest). Jeżeli mamy mniejsze wpływy do budżetu to automatycznie powinniśmy mieć mniejsze wydatki. Tworzenie budżety jest obecnie postawione na głowie. Wygląda to tak że Rząd zastanawia się ile może wyciągnąć od obywateli pieniędzy a później zastanawia się na co wydać te pieniądze. Powinno być raczej na odwrót. Pierw trzeba zastanowić się na co są nam potrzebne pieniądze a później się pytać obywateli czy chcą to sfinansować.
Jedną z głównych zasad tworzenia podatków jest ich celowość. Czyli nakładamy podatek na obywateli bo pieniądze uzyskane z tego podatku przeznaczymy na konkretny cel. Obecnie nie ma tego. Wszystko wrzuca się do jednego wora i od woli rządzących zależy kto dostanie pieniądze.


Martika napisał:

Zmiany w Polsce zacznij od swojego pracodawcy: zażądaj od niego pensji na poziomie pensji w innych krajach na tym samym stanowisku a skoro cytowane jest tu Monako to może najlepiej na wysokości pensji w Monako na tym samym stanowisku. Również namów do tego swoją rodzinę aby zażądali pensji takiej samej jak w innych krajach zachodnich wysokorozwiniętych. Zacznijmy od pensji i jak już będziemy wszyscy dostawać takie pensje wówczas powinniśmy zrobić takie same skale podatkowe i wysokość kwoty wolnej od podatku bo wpływy państwa wówczas zwiększą się.

Dobrze wiesz że jak by podnieś pensje o 300 % do góry jednocześnie wszystkim to za miesiąc mamy bezrobocie rzędu 50%.
I dalszy błąd w rozumowaniu. Jak jesteś biedną osobą to nie wydajesz pieniądze na głupoty, tylko na najpotrzebniejsze rzeczy. Dlatego też biedne osoby, biedne społeczeństwo nie powinno zasilać takiego budżetu jaki jest bo pieniądze tam są marnotrawione. Raczej powinny sami wydawać zarobione pieniądze na siebie i oczywiście płacić minimalną stawkę za usługi jakie są mu niezbędnie potrzebne do życia a które są finansowane z budżetu. My powinniśmy mieć najwyższą stopę wolną od podatku gdyż my się musimy dorabiać. Państwa zachodnie mogą sobie pozwolić na niższą stopę gdyż są bogaci i jak mają taką ochotę to mogą przeznaczać pieniądze na swoje fanaberie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MAREK123 dnia Wto 11:37, 07 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MAREK123
stały bywalec
stały bywalec



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:05, 07 Kwi 2015    Temat postu:

Zbezpieczyciel napisał:
@MAREK123
Z jednej strony piszesz o biznesie aby tylko TRWAĆ, z drugiej piszesz, że podoba Ci się McDonalds, który się rozwija "z prędkością światła".
Z jednej strony piszesz, że chcesz kredytów, a z drugiej, że strony piszesz, że McDonalds bierze kredyty na nieruchomości.
Tu chcesz coś wykombinować aby nie płacić podatków, a drugiej podoba Ci się sieciówka, która generuje duże dochody (za 2011 - około 111mln pln).
Ponadto podoba Ci się McDOnalds - gdzie uważam, że to nie do końca dobre porównanie bo to w zasadzie franczyza, a na dodatek trzeba na nią mieć grubo ponad 1 mln złotych - Czy myślisz, że choć jeden człowiek, który miał w kieszeni 1,5 mln złotych i kupił sobie franczyzę McDonaldsa za to ? Czy może jednak miał może połowę i na resztę wziął kredyt.
Czyli kredyt to kredyt, ale aby go dostać to dochód i podatki.

Ciężko Cię wyczuć w toku rozumowania ???

Bardzo prosto tylko trzeba umieć czytać, słuchać.
Pisałem że trzeba trwać bo w długim okresie czasu to jest największe wyzwanie. Aby w ogóle trwać przez wiele lat to trzeba się rozwijać bo kto się nie rozwija to się cofa a tym samym przestanie w krótkim czasie Trwać na rynku.
Macdonald mi się podoba bo kupuje nieruchomości w których prowadzi działalność i tak naprawdę działalność ta powoduje że może kupować jeszcze więcej nieruchomości.
O kredytach pisałem że uznaje duże kredyty tylko na nieruchomości a na bieżącą działalność i na rozwój biznesu dopuszczam do 50% wartości firmy. Firmy które posługują się kredytami na co dzień muszą wykazywać zyski bo by nie dostawały kredytu. Co do małych przedsiębiorstw to nie biorą one dużych kredytów co dziennie ani co roku, więc im zdolność kredytowa nie jest zawsze potrzebna. Co za tym idzie mogą pozwolić sobie na optymalizacje podatkową.
Co do franczyzy Macdonalda to własnie jest odwrotnie od tego co mówisz . Aby w ogóle przystąpić do etapu przygotowawczego na franczyzobiorce musisz wykazać się kapitałem w gotówce 1mln zl lub aktywami które możesz zbyć aby uzyskać ten 1mln zł. W ogóle nie jest dopuszczalne aby brać kredyt na wkład tego 1 mln. Nie możesz też mieć cichego wspólnika który będzie ci użyczał tego mln. Oprócz tego najlepiej jak nie prowadzisz innej działalności i nigdzie nie pracujesz. [/quote]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MAREK123 dnia Wto 12:06, 07 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 14:58, 07 Kwi 2015    Temat postu:

@MAREK123
Jak ja pisałem o rozwoju firmy to Ty pisałeś, że firmy chcą TRWAĆ - napisałeś to dużymi literami.
Teraz miksujesz moje słowa i piszesz, że jak firma ma trwać to musi się rozwijać.
Nie ważne - rozwój musi być i tyle.
Tak czy inaczej ja osobiście czarno widzę rozwój firmy poprzez kombinowanie z przewalaniem finansowym pomiędzy spzoo i ltd - ale to moje zdanie.

Co do franczyzy MD to kosztuje od 1,2 do nawet 3 mln, a kapitału własnego (w ręce) musisz mieć min 500k pln reszta to mogą być kredyty.
W zależności od lokalizacji własny udział jest różny - ale ogólnie kredyty nie mogą stanowić więcej niż 60% kosztu franczyzy - i to są fakty jakby powiedział Wołoszański Very Happy
Ja mam takie informacje Razz
Powrót do góry
Magic
ekspert
ekspert



Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miękinia
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:58, 07 Kwi 2015    Temat postu:

Cytat:


Nachuizm po polsku

Jako beznadziejny antyputinowski rusofil właściwie nałogowo oglądam rosyjskie filmy. Ostatnio ktoś zadał mi przytomne pytanie: A o czym one są? No i po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że kino rosyjskie w większości poświęcone jest problemowi nachuizmu. Według twórcy tego terminu, Wiktora Jerofiejewa, nachuizm to główna ideologia współczesnego Rosjanina. Możemy więc obejrzeć firm o podpaleniu statku za miliony dolarów (żeby ukryć kradzież ropy z niego za kilkaset) czy awarię łodzi podwodnej, której załoga za parę flaszek sprzedała wcześniej części niezbędne do jej prawidłowego funkcjonowania i tonie z tą samą załogą – takie rzeczy. Nawet słynny i genialny „Lewiatan” też dotyczy nachuizmu: natychmiast, teraz, już – bez względu na konsekwencje.

W Polsce głównymi praktykami nachuizmu są ministrowie Rostowski, Kapica i Szczurek. Ludzie ci w zasadzie codziennie zachowują się jak bohaterowie ruskich filmów. Mając w zagrodzie owce, którą mogą strzyc latami czy krowę, którą można latami doić, czy też kurę, która przez lata może znosić jaja – wybierają nachuizm. Zarżnąć i zeżreć dzisiaj. A co jutro? Jutra nie ma. Dla nachuisty jest tylko dziś.

Stawiam tezę, że nachuizm jest oficjalną doktryną Ministerstwa Finansów.

Przykłady można mnożyć.

W poprzednich latach protestowaliśmy na przykład przeciwko zmianie interpretacji Ministerstwa Finansów w sprawie samochodów homologowanych jako ciężarowe i naliczaniu firmom 5 lat wstecz podatków. Bez skutku. Kapica z sukcesem swoją akcję przeprowadził. Wygrał. Zobaczmy po owocach co wygrał i dla kogo ten Naczelny Nachuista Rzeczpospolitej – padło co najmniej kilkuset importerów, zlikwidowano kilka tysięcy miejsc pracy. Jak u Kononowicza – żeby niczego nie było. I nie ma – nie ma też co najmniej kilkudziesięciu milionów złotych z podatków ZUS, CIT, PIT itd. Po tej brawurowej akcji wpływy do budżetu z tego sektora aktualnie wynoszą 0 złotych (słownie: zero złotych). Po co i w czyim interesie zostało to zrobione?

Identyczną akcję próbowano urządzić z tzw. szafiarzami, którzy sprzedawali przez lata szafy z montażem na 8% VAT. No i któregoś dnia w Ministerstwie Finansów ocknął się jakiś nachuista i uruchomił innych, nagle zmieniając interpretację, że trzeba było naliczać 23% VAT. I oczywiście zażądał tych pieniędzy 5 lat wstecz z odsetkami. W tym przypadku, głównie dzięki determinacji Jacka Kozłowskiego, po długich bojach, ostatecznie się nie udało.

Ale cóż mieli w głowie architekci tej akcji? Cóż chcieli uzyskać?

Ja w ogóle pomijam aspekt etyczny i moralny w tej sprawie – Ministerstwo Finansów przez lata kontrolowało tych ludzi, twierdziło, że wszystko jest w porządku, wydawało im zaświadczenia o niezaleganiu z podatkami – to nieważne. Ważne są odarte z całej otoczki fakty. Cóż by się stało gdyby nachuistom z Ministerstwa Finansów się udało. Te małe firmy przecież nie podbierały od swoich klientów po 23% VAT, tylko po 8% - więc zwyczajnie tych pieniędzy nie miały. Otóż kilkanaście tysięcy z nich zbankrutowałoby, znikłoby kolejne kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy, z kilkuset milionów podatków z tej branży, które są dzisiaj – podobnie jak w przypadku samochodów – byłoby ZERO.

To się dzieje naprawdę i teraz też.

Aktualnie nachuiści z Minsterstwa Finansów zajmują się branżą dystrybucji stali. Jak zapewne wszyscy wiedzą kilka lat temu szczególnie tą branżę ukochali sobie przestępcy, dokonując w niej tzw. karuzel VAT. W tym czasie gdy to się działo – bystrzacha Kapica nawet nie wiedział, że taki proceder istnieje! Potem przestępcy poszli sobie w inne obszary – teraz najpopularniejsze są w ogóle puste faktury oraz nawozy sztuczne dla ambitniejszych – branża wymusiła na nachuistach tzw. „odwrócony VAT” i była szczęśliwa, że ma spokój. Niestety, nie docenili Kapicy, który wszedł im z kontrolą skarbową i kwestionuje w zasadzie wszystkie transakcje. Podkreślam – dotyczy to wyłącznie uczciwych firm. Oszustów już dawno nie ma. Rozpłynęli się. Strażnicy budżetu Rostowski i Szczurek nie byli w stanie złapać żadnego, przeciętny bowiem oszust – „spółka” działa 3-4 miesiące, zanim oni w ogóle zdążą się zorientować, że ktoś taki jest. Według Ministerstwa Finansów miesiąc działania spółki słupa to 1,6 mln zł strat. Tym się ci geniusze nie potrafią zająć.

Jeśli ktoś szybko nie zareaguje w sprawie dystrybutorów stali, lub nie znajdą oni sobie jakiegoś Kozłowskiego lub Wolickiej (ta wybroniła lud przed oszustwem ZUS), podzielą los importerów samochodów homologowanych. Podobnie też będzie z upadłymi firmami, miejscami pracy oraz wpływami dla budżetu. Ale o to nachuistów już nie obchodzi – dziś, już, teraz, natychmiast!

Nie są oni jednak tak zupełnie bezrozumni i szaleńczy. Analiza ich działań na przestrzeni ostatnich lat pokazuje, że nachuista starannie wybiera sektor, który chce zaatakować. Nigdy nie zaatakuje sektora, gdzie są korporacje i to w dodatku zagraniczne! Uchowaj Boże! Żaden z takich sektorów nie ma z nimi najmniejszych kłopotów. Nachuiści na swoje ofiary wybierają sobie sektory rozproszone, w których działają małe i średnie polskie przedsiębiorstwa, skądinąd słusznie zakładając, że najłatwiej będzie im je zniszczyć. To nie są żadne przypuszczenia. Oto lista wybranych branż zaatakowanych ostatnio przez nachuistów z Ministerstwa Finansów: importerzy samochodów homologowanych jako ciężarowe, szafiarze, firmy skażające alkohol na cele przemysłowe, dystrybutorzy stali, złomiarze, sprzedawcy oleju opałowego itd. Wszystkie zaatakowane sektory to polskie MSP, bez zachodnich korporacji. Bo nachuiści boją się zarówno przestępców, jak i korporacji – jednym i drugim nic z ich ręki nie grozi. Grozi za to polskim MSP.

Ja jestem zupełnie przekonany, że ostatnie dywagacje w kręgach nachuistów z Ministerstwa Finansów, w sprawie, że jeśli do obiadu zamówiony był kompot, woda czy piwo, to całość należałoby być może opodatkować na 23% VAT, a nie jak to jest od wprowadzenia VAT – posiłek na 8%, a napoje na 23%. I wcale nie jestem przekonany, że sprawa jest wyjaśniona. To balon próbny. W ogóle się nie zdziwię, jak wkrótce do tysięcy restauracji wejdą ludzie Kapicy i zażądają korekt (z odsetkami!) na 5 lat wstecz na wszystkie rachunki! To, że w po takiej akcji 80% restauracji padnie – nachuisty nie obchodzi - dziś, już, teraz, natychmiast!

Choć tutaj po pewnym namyśle mogą się jednak zatrzymać – w końcu w tej branży działa też przecież McDonalds. Ambasador amerykański może do Schetyny zadzwonić. A kto zadzwoni w sprawie hurtowni stali z Pcimia Dolnego, która zatrudnia 17 osób. No i nachuista niestety to wie.



[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martika
zasłużony
zasłużony



Dołączył: 26 Mar 2015
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:16, 09 Kwi 2015    Temat postu:

MAgic, nie wiem po co wstawiłeś ten cytat na całą stronę forum o jakiś rozważaniach jakiegoś faceta. Takie bajanie albo jak to autor napisał nachuizm.

Marek, wiesz czemu pisałam o tym, aby domagać się najpierw podwyższenia pensji? Bo jakby pensje w Polsce poszły do góry i w ten sposób zwiększyłyby się wpływy z podatków wówczas można byłoby obniżyć podatki bo do kasy państwa wpływałoby więcej pieniędzy.
Więc dopóki to nie stanie się żaden rząd nie opuści podatków.

Trochę mi to przypomina sytuację relacji pracowników i pracodawcy.
Pracownicy chcą podniesienia pensji. Pracodawca mówi, że jak podniosą wydajność to im dopiero podniesie pensje bo wtedy będzie miał z czego płacić ale na to pracownicy, że dopiero jak im podniesie pensje to oni podniosą wydajność ale nie bardzi widzą jak ją podniosą bo już pracują po 10 godzin dziennie.
Do kitu w Polsce jest wydajność pracy i nie wynika to z tego, że źle pracujemy ale z tego, że nie posiadamy wielu mechanizmów generujących zyski. A takie mechanizmy wyrabia się latami dobrej gospodarki. Więc abyśmy mieli państwo, mieli drogi, kanalizację, infrastrukturę to musimy płacić podatki. Sami sobie tego nie zbudujemy, buduje to za nas np.gmina do której wpływają podatki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martika dnia Czw 19:35, 09 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MAREK123
stały bywalec
stały bywalec



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:16, 09 Kwi 2015    Temat postu:

Martika napisał:

Marek, wiesz czemu pisałam o tym, aby domagać się najpierw podwyższenia pensji? Bo jakby pensje w Polsce poszły do góry i w ten sposób zwiększyłyby się wpływy z podatków wówczas można byłoby obniżyć podatki bo do kasy państwa wpływałoby więcej pieniędzy.
Więc dopóki to nie stanie się żaden rząd nie opuści podatków.

Ja cie bardzo proszę wyłącz TV - włącz myślenie. Tu chodzi tylko o nastawienie rządu. Przecież jak wzrosną pensje i będą większe dochody do budżetu to można podnieść pensje urzędnikom, można podnieść emerytury, zwiększyć zasiłki dla bezrobotnych, można wybudować kilka stadionów, można zrobić olimpiadę w Krakowie. Naprawdę możliwości przypierniczenia większych dochodów zawsze będą.
Może pomyśl w druga stronę. Jeżeli zmniejszą wydatki w budżecie to będą mogli sobie pozwolić na zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Czyż nie proste ? No ale cóż rząd musiał by podjąć jakąś męską decyzje, ale oczywiście lepiej lać ciepłą wodę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> Dowolne tematy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 14 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin