MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE

Latarnik

A jak tam zabytek jakim jest

Wieża nawigacyjna

Czy jeszcze stoi? Jeśli ta wieża jeszcze istnieje to odzyska blask i stanie sie atrakcja jak latarnie morskie czy wieża Eiffla w Paryżu?

Andrzej

Nie słyszałem żeby ktoś tą wieżę rozbierał więc prawdopodobnie stoi... W najbliższym czasie podjadę tam i zobaczę... Ale jest tam też coś nowego... Na tej działce albo sąsiedniej ktoś się buduje... Uważam że ktoś powinien obejrzeć w jakim wieża jest stanie i zainicjować działania zmierzające do uratowania tego zabytku...Pozdrawiam...

Andrzej

Wieża w Lutyni, stoi...

Andrzej

Przeczytałem niedawno na portalu średzkim że w Cesarzowicach w trakcie remontu muru przy kościele potwierdzono istnienie w murze południowym wąskiej furty, którą zrekonstruowano... Wcześniej furta ta była zamurowana... Obecnie, po uzgodnieniach z konserwatorem zabytków furcie tej przywrócono jej dawną rolę... A co z dziurą w murze przy kościele w Lutyni... Dziura ta była jeszcze w latach osiemdziesiątych, nie mówiąc już o tym, że była jeszcze przed wojną... Skąd się wzięła i do czego posłużyła, można przeczytać w starych kronikach i zobaczyć na starych obrazach ukazujących niektóre epizody z bitwy pod Lutynią... Obecnie ta dziura jest zamurowana... A może by tak wzorem Cesarzowic przywrócić tą dziurę w murze przy lutyńskim kościele i nadać temu miejscu kształt taki jak ukształtowała go historia ?... Ciekawe jakie jest zdanie Towarzystwa Miłośników Lutyni w tej sprawie, o ile takie towarzystwo jeszcze istnieje...

Elmo

Endorfina

Akurat ten wątek jest jednym z nielicznych, który od polityki się ustrzegł. Za co chapeau bas!
Owszem, sporo tu pisze Andrzej, ale czyta go wiele osób.
Ja zachęcam bardzo, żeby się Andrzej nie przejmował niczym, tylko dalej robił swoje. Nawet jak się tu nie toczy zacięta dyskusja, nie znaczy to, że któryś z jego postów nie zakiełkuje w kimś i nie przełoży się na jakieś konkretne działanie.

Andrzej

Opowiadali mi ludzie którzy kopali doły na cmentarzu aby pochować w nich kolejną zmarłą osobę, że zdarzało się kiedyś, że łopata natrafiała na jakieś, pewnie poniemieckie kości...I opowiadali że takie kości usuwali gdzieś na bok albo zakopywali nieco głębiej...To o takich sytuacjach pisał kiedyś ktoś, że kiedy polskie i niemieckie kości się mieszają, to wtedy dokonuje się ostateczne, polsko-niemieckie pojednanie... Ale historie te, jak wiele innych, to też już przeszłość...Obecnie zmarłych chowa się już na polu które nigdy nie było cmentarzem a kto tam czasem bywa, nie mógł nie zauważyć jak i to miejsce szybko się zapełnia... A tym, którzy czasem spoglądają na to puste jeszcze pole i patrzą gdzie może kiedyś i oni spoczną, opowiem kawał...Spotykają się na cmentarzu dwaj starsi panowie, w wieku powiedzmy " poborowym "... Jeden mówi... O... Tu pewnie kiedy będę leżał... Na to drugi... A ja tam bym wolał koło Kowalskiej...Pierwszy... Ale przecież Kowalska jeszcze żyje.. Drugi... No i właśnie o to chodzi... Pozdrawiam !

Andrzej

Dziś, dowiedziałem się, że tym co piszę i co chce pisać Acomitam interesuje się wiele osób... I padły nawet nazwiska... Nazwiska ludzi których znam i którzy jak przypuszczam wiedzą o Lutyni dużo a nawet pewnie więcej niż ja... I ja jestem przekonany że osoby te mogły by mieć dużo do opowiedzenia gdyby tylko zechciały pisać... A przecież lepiej lub gorzej, pisać / i śpiewać / każdy może... Dlatego zachęcam... Pisać Panie i Panowie... A nie tylko ograniczać się do czytania i prowadzenia dochodzenia kto to Andrzej... Pozdrawiam wszystkich z uśmiechem !

Andrzej

My Polacy szanujemy krzyż... Każdy krzyż... Tak ten stojący gdzieś na skrzyżowaniu dróg jak i choćby ten, który postawił ktoś w miejscu śmiertelnego wypadku drogowego... Widywałem niejednokrotnie palący się znicz na którymś z nielicznych poniemieckich grobów, jak również tam gdzie spoczywają kości żołnierzy poległych w bitwie... I jest jeszcze jeden krzyż w Lutyni przy którym ktoś stawia czasem zapaloną świeczkę... To krzyż pokutny przy wyjeżdzie z wioski w stronę Żar... Przyznam że mam czasem z tym krzyżem i palącą się tam świeczką problem... Bo krzyż ten wykuty został z pewnością przez kogoś, kto popełnił zbrodnię... A wykucie go w kawałku kamienia było dla przestępcy karą i pokutą za to co uczynił... Szkoda że o tym wydarzeniu które miało miejsce w Lutyni dawno temu nie wiemy nic... Nie wiemy kogo spotkała jakaś straszliwa krzywda ani kto się jej dopuścił... Nie wiemy też czy to tragiczne wydarzenie wydarzyło się w miejscu gdzie krzyż ten stoi, czy też wydarzyło się gdzie indziej a krzyż postawiono przy drodze, ku przestrodze... W związku z tym rodzi się we mnie wątpliwość... Czy zapalanie świecy obok takiego krzyża jest słuszne ?... Koło krzyża wykonanego przez jakiegoś zbrodniarza za karę ?... A może wykuwając i stawiając ten krzyż człowiek ten odkupił już swoją winę ?... I zarówno on jak i osoba przez niego skrzywdzona zasługują na świeczkę która przeważnie przypomina nam tych których znaliśmy i kochaliśmy ?... Co Państwo o tym sądzą ?... Bo to że sam krzyż zasługuje na nasz szacunek, nie podlega przecież żadnej dyskusji...

Endorfina

A czy to tak naprawdę ważne, gdzie postawimy świeczkę?
Chyba najważniejsza jest intencja. Wiele razy zapalam znicz za tych, których pochłonęła wielka Syberia na zwykłym cmentarzu. Wydaje mi się, że nie muszę tego robić pod pomnikiem Zesłańców Sybiru, żeby było "skuteczne". Miejsce to tylko miejsce. Liczy się Pamięć.

Andrzej

A moje rozterki związane z krzyżem pokutnym rozwiały mi się dziś same... Bo oto przypomniało mi się, że przecież w ścianę wieży kościoła parafialnego w Lutyni też jest taki krzyż wmurowany... Co ciekawe, na krzyżu wyryte jest narzędzie zbrodni a jest nim... kielich... I wtedy kiedy ten krzyż w kościelną ścianę wmurowywano, ludzie mogli wiedzieć jakiemu wydarzeniu krzyż ten jest poświęcony... I nikomu to nie przeszkadzało...To tym bardziej nie powinno przeszkadzać nam... A zapalając świeczkę w Oświęcimiu czy na katyńskich grobach i innych tego rodzaju miejscach, czcimy pamięć o pomordowanych a nie o sprawcach...Jak zresztą słusznie zauważa Endorfina...

Andrzej

Jest w Lutyni jeszcze jeden " zabytek " któremu chciałbym poświęcić kilka słów... To zwężenie drogi Wróblowice-Lutnia, naprzeciw plebanii... Zwężenie które nie miało może kiedyś takiego znaczenia gdy po drogach jeżdziły furmanki a samochód pojawiał się tam kilka razy w ciągu dnia... A jak jest dziś wiedzą wszyscy którzy po tej drodze jeżdżą... I pal licho gdy mijają się tam samochody osobowe... Znacznie gorzej jest gdy pojawia się tam duża ciężarówka albo autobus... Wtedy bywa że co bardziej przytomny kierowca zatrzymuje swój pojazd i wjeżdża dopiero gdy to wąskie gardło jest puste... Zastanawiam się czy tak musi już pozostać... Bo przecież w naszym, nadrabiającym cywilizacyjne zaległości kraju, często bywa tak, że aby zbudować autostradę czy jakąś obwodnicę, trzeba ją puścić przez tereny będące czyjąś własnością czy choćby przez tereny będące pod ochroną... I aby to było możliwe prowadzi się pertraktacje a czasem wręcz wykupuje stosowne grunty...Nie wiem jak to było w Lutyni, gdy w miejscu tego przewężenia rozbierano szopkę którą jeszcze pamiętam i budowano chodnik... Nie wiem też dlaczego nie przesunięto wtedy ogradzającego plebanię płotu o metr, ba... o pół metra, co rozwiązało by sprawę i pozwoliło na poszerzenie jezdni w tym miejscu... Przypuszczam że musiały być wtedy jakieś rozmowy z ówczesnym proboszczem w wyniku których zapadły takie a nie inne decyzje... Ja w tych rozmowach nie uczestniczyłem i nie znam żadnych szczegółów... Ale zastanawiam się, czy nie należałoby do tej sprawy powrócić, bo ruch samochodowy na drodze Wróblowice- Lutynia nam gęstnieje a " zabytek " w postaci tamtego przewężenia ani drgnie... I może należałoby też zwrócić się do kogoś z wnioskiem o oznakowanie tego miejsca aby wiadomo było, kto tam ma stać, a kto może jechać...

Andrzej

Wschodni koniec ulicy Kościuszki to jak wiadomo piękna i historyczna już aleja kasztanowa...Muszę jednak przyznać ze smutkiem że aleja ta, wraz z wypadaniem kolejnych drzew powoli zaczyna przechodzić do historii... I coraz więcej tam pustych miejsc... A może warto by te miejsca z powrotem obsadzić kasztanami tam, gdzie tylko jest to możliwe ?...I aż mnie ciarki przechodzą na myśl, że ktoś w tych pustych miejscach zechce posadzić srebrne świerki albo tuje...

Andrzej

W dniu 5.08 na stronie parafii Lutynia zamieszczona została informacja o pracach badawczych wieży kościoła parafialnego w Lutyni...A w związku z tym, ale pewnie też pod wpływem telewizyjnej audycji " Było, nie minęło " przyszła mi do głowy myśl czy aby nie jest to dobra okazja aby spróbować odpowiedzieć też na pytanie czy pod kościołem tym nie znajdują się dotychczas nieodkryte pomieszczenia... Kościół ten spełniał też przecież w przeszłości funkcje obronne a w związku z tym i takie pomieszczenia / piwnice ? / pod posadzką mogą się znajdować... Nic nie wiemy też o miejscu pochówku fundatorów kościoła, choć ogólnie wiadomo że miejscem takim mogła być krypta... Myślę że / o ile nie ma jakichś starych dokumentów na ten temat / na te pytania mógł by odpowiedzieć nam pan Adam Sikorski wraz ze swoją ekipą, która wyposażona w stosowny sprzęt potrafi z dużym prawdopodobieństwem i bez rozkuwania posadzki na postawione pytania odpowiedzieć...

Andrzej

Jest w Lutyni coś o czym już pisałem i to coś nie daje mi spokoju... To tablica wmurowana w mur kościoła / po lewej stronie od krzyża bohaterów / a dokładniej to co jest na niej napisane... Niestety czas robi swoje / a i ludzie też kiedyś przy tej tablicy majstrowali / i ten napis w języku niemieckim staje się coraz mniej czytelny...Ale może jest jeszcze ktoś taki kto potrafił by to odczytać a następnie przetłumaczyć ... Bo przecież tej tablicy nie wmurował kiedyś ktoś ot tak... Więc może warto było by wiedzieć czemu / komu / została poświęcona ?...