Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE
Zaproś znajomych do wspólnych rozmów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie - dawne - Mrozowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> MROZÓW
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Teodoreczka
zasłużony
zasłużony



Dołączył: 04 Kwi 2008
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:48, 21 Paź 2013    Temat postu:

..... ach......och......jeszcze... jeszcze....[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:09, 21 Paź 2013    Temat postu:

Teodoreczka napisał:
..... ach......och......jeszcze... jeszcze...

Orgasmus gigantus multiplex, czy coś bardziej wymyślnego? Embarassed
Jeśli to pierwsze, to również jestem content Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teodoreczka
zasłużony
zasłużony



Dołączył: 04 Kwi 2008
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:32, 21 Paź 2013    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] mężczyźni...

Ja w krainie wyobraźni już prawie chadzałam po tych rzepakowych polach, chłonąc barwy i zapachy... a tu taki komentarz... cyt i iskierka zgasła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:42, 21 Paź 2013    Temat postu:

Teodoreczka napisał:
..... ach......och......jeszcze... jeszcze...

Nie w "Panu Tadeuszu" to można wyczytać, ale w innej, użytkowej literaturze.
Zobaczymy, co na to rzeknie arbiter elegantiarum forumae Jerzyk Laughing
bo pewnie się odezwie, oderwany od problemów sprzedaży działek wilkszyńskich Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:07, 21 Paź 2013    Temat postu:

Teodoreczka napisał:
cyt i iskierka zgasła.

widać byle jaka była, bo gdyby była solidna, to by raczej rozgorzała wielki ogień wzniecając Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:36, 31 Paź 2013    Temat postu:

Ten odcinek w dużej części pasuje nastrojem grozy do nadchodzących świąt,
chociaż nie dotyczy fizycznego obszaru Mrozowa; raczej metafizycznego, owianego tajemnicą spirytystyczną.
Jednak, pomimo sposobu przedstawienia odbiegającego od poprzednich odcinków,
wydaje się wielce uzasadnionym poświęcenie temu niewielkiemu obszarowi kresowemu specjalnej uwagi.
Dedykuję go:
- Ulli – zafascynowanej sztuką kulinarną Mrozowa, a niebojącej się nawet podglądających,
za to bezpiecznej od zalania i innych plag, z wyjątkiem groźnych wildświń z fajkami lub warchlakami,
- Teodoreczce – zainteresowanej pradziejami wsi i choć, na wszelki wypadek, zasiedliła kresy Mrozowa,
może lękać się wyłącznie ogni św. elfa nad byłym torfowiskiem, ev. drobnych rabusi polnych;
oby przeżyła uniesienia już nie na jeden, ale dwa, trzy wersy,
- I Jednej i Drugiej – gdyż szczęśliwym trafem osiadły w strefach nieskażonych odium spirytystycznym,
- Endorfinie, która wydaje się być w zbliżonym do mojego wieku, choć pamięta nieco mniej,
w końcu pisze, zwykle, rozsądnie,
- Gai, która na swoje nieszczęście wybrała odległy Wilkszyn, gnana – bez obrazy – owczym pędem
(widzę ile ogłoszeń działek w tej wsi), albo ryzykując zdecydowała się (na Jerzyka?)
nie dostrzegając, że Wilkszyn zostanie wkrótce pochłonięty przez Wielki Wrocław; adijos spokojos Wink
- Martice – j/n.
Ufam mianowicie, że Martika nadal - zgodnie z uprzednią deklaracją publiczną, ma za nic życzliwe ostrzeżenia
i w dalszym ciągu nikogo ani niczego się nie lęka a tym bardziej obawia.
W dodatku ten tekst powstał przed uwagami Endorfiny na temat zabaw na terenach północnych,
więc pewnie i dla Niej będzie w jakiś sposób użyteczny, skoro zwróciła uwagę na strefy pozamrozowskie.
Nadal oczekuję na nawet najbardziej krytyczne uwagi, z podziękowaniem – z góry Smile

Mrozów płn.
Cz. Vc Mrozów północno-wschodni-wschodni

– wydanie specjalne, okolicznościowe

Jako się rzekło - w okresie letnim część Wojnowiczan korzystała ze stromej ścieżki zwanej Wysokim napięciem.
Ryzyka w zasadzie żadnego, ponieważ linia energetyczna przebiegała w pewnej odległości,
a trakt był wydeptany tak, że nawet murawa nie przeszkadzała; dobrze się szło a nawet jechało… rowerem.
Niestety tylko na północ. W przeciwną stronę należało cieszyć się dobrym zdrowiem,
by pokonać kilkanaście metrów przewyższenia; dokładniej, za Google: ze 125 m do 139 m.
Później leśnicy uzupełnili pobocze małymi iglakami (a może to były samosiejki) i pokonanie ścieżki
stawało się coraz to trudniejsze. W szczególności jesienią i późną, bezksiężycową nocą.
Dlaczego tak nostalgicznie o drodze znajdującej się, w zasadzie, poza jurysdykcją właściwej wsi?

Ano dlatego, że korzystali z niej także:
1. miejscowi eksploatorzy-amatorzy - przy wyprawach do wojnowiciego „zamku na wodzie” po mityczne łupy,
których nikt, nigdy nie zdobył, ale doświadczał wyrzutów adrenaliny w czasie prób ich pozyskiwania.
Sezam był bowiem w poważnie zaawansowanej ruinie: ściany gołe, stropy częściowo prześwitujące,
schody na piętra i wieżę – więcej niż symboliczne.
W niektórych częściach należało dokonywać cyrkowej sztuki, by dotrzeć po pojedynczych belkach w nisze fekalne.
Po prawdzie - było warto, bo kilkanaście metrów w dół tylko woda, rzęsa i sitowie, jednak bez śladów po średniowiecznych odchodach.
Eksploracja na wpół zasypanych piwnic możliwa była tylko z autonomicznym oświetleniem,
tyle że rzadko kto zapuszczał się tam ze świecą lub latarką.
Kilka lat później okna zostały zabite dechami i swobodny dostęp do obiektu nie był już możliwy.
Postawiono także prymitywne zabezpieczenia. Na wszelki wypadek zlikwidowano resztkę schodów
i opatrzono obiekt stosownymi tablicami ostrzegawczymi.
Dziwne, ale nie słyszałem o jakimkolwiek nieszczęśliwym wypadku podczas tych eskapad,
ale to już temat na opowieść tamtejszego dziejopisarza.

2. mieszkańcy Północy, znaczy – sąsiednich wiosek, w drodze na zabawy ludowe organizowane w miejscowej świetlicy,

3. niedzielni turyści, spragnieni widoków średniowiecznych ruin, a niebojący się wysiłku na świeżym powietrzu.

4. dzieciaki, głównie mrozowscy, urządzający tam wyścigi w szybkich zjazdach rowerowych,
choć wtedy nikt nie słyszał o jakichś bmx-ach i posługiwano się głównie jednobiegowym modelem Ukraina;
w późniejszych latach wytworami Rometu.
Poobijanych było sporo, ale poważniejszych wypadków, mimo braku nieobowiązkowych kasków, nie odnotowano.

5. rodziny – w drodze, po runo, do okolicznych borów; rosły tam wspaniale pachnące maliny
i krzaczki czarnych jagód (na grzyby ciągnięto raczej dzisiejszą Odrzańską).

6. dzieciaki, głównie mrozowscy, urządzający przy sprzyjającej aurze sporty zimowe:
odważniejsi – na nartach, bardziej dbający o bezpieczeństwo – sankach.
Sanki były szczególnie popularne przy zjazdach typu mixt, z płcią XX (czasem XXL Smile ) w części rufowej.
Przede wszystkim z powodu predyspozycji do kierowania oraz właściwego wyposażenia w sprzęt -
koniecznym wyposażeniem stawały się bardzo mocne buty, a o to było wcale trudno.
A największym szpanem było wystartowanie na sankach z „baranimi rogami”.
O ile wiem, w całej wsi było zaledwie 2-3 sztuki pożądanego wzoru użytkowego.
Wszystko grało, do czasu!
Gdy dosadzone drzewka urosły, a dróżka stawała się coraz bardziej wyboista, niejedna sportowa para wpadała na nie okrakiem.
Nie trzeba wyjaśniać, w co energia bezwładności się wtedy zamieniała, a i dodatkowy wektor tylnego docisku swoje robił;
zupełnie inaczej, niż gdy kierowała pojazdem dziewczyna.
Z czasem wariackie popisy sportów zimowych traciły na popularności, aż zupełnie zanikły.
Po pierwsze - ze względu na wzrastającą popularność górki parkowej, na której gromadził się przekrój mieszkańców –
od maluchów z dziadkami po młodzież wyposażoną w narty, i łyżwy!
Po drugie – z powodu coraz cieplejszych i skąpośnieżnych zim.
I to na długo przed rekultywacją terenu przez panów leśników, których efekty pracy można dziś jeszcze podziwiać.

Wróćmy do Ważnej ciekawostki historycznej 1.

Z mitologii mrozowskiej:
Może straszy naprawdę?
Może opowieści to tylko mit podtrzymujący wiarę w to, że „coś jednak musi być”.
A skoro już jest, to…. powinno straszyć!


Przypomnę, nieco zmodyfikowany, cyt. z poprzedniego opisu:
Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności „nasza Martika”, jak mawia Endorfina, mieszka w bezpiecznej odległości od cmentarza,

ale...
od cmentarza, bo niedaleko Niej jest inne miejsce, również owiane mgłą tajemnicy transcedentalnej.

Chodzi o ruiny kapliczki, postawionej przez nieznanego budowniczego w miejscu,
z którego rozciąga się prawie pełna panorama Mrozowa.
Jedni mawiali, że miała być świadectwem wdzięczności i bohaterstwa w rzezi narodów (bitwa pod niedaleką Lutynią)
inni – że zwykły obiekt, jakie swego czasu masowo stawiano na rozdrożach,
strzegący mieszkańców przed złym okiem i urokiem.
Tak, czy tak – wybór dziwny: daleko od pól bitewnych i, bynajmniej, nie na strategicznych rogatkach Mrozowa.
Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych kapliczka stała, choć już bez obrazu,
który zaginął kilka lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach, trawa rosła bez śmieci a drzewa cieszyły się dobrym zdrowiem.
Z biegiem lat popadała jednak w coraz większą ruinę, a dziś pozostały jedynie nędzne resztki,
w których trudno dopatrzyć się tworu ludzkiego sprzed lat.
Chociaż… trzeba przyznać, że niektórym Mrozowianom leżało, i nadal leży, na sercu przywrócenie jej do dawnej świetności.
Pewne przymiarki poczyniono już na początku XXI w. – po udanej renowacji figury Jana Nepomucena.
Niestety, nic z tego nie wyszło.
Brak wiarygodnej inwentaryzacji, spory o to czy kapliczka stała obrazem „w kierunku” wsi, czy odwrotnie
oraz, jak zwykle, fundusze powodują, że natura bierze górę nad dziełem ludzkich rąk.
Moim skromnym zdaniem budowla była repliką tej (sprzed „modernizacji”!), która służy mieszkańcom u zbiegu ulic:
Kościuszki, Szkolnej, Wyzwolenia i Piastowskiej, zaś ciemny obraz z neoromańskiej niszy
spoglądał na rozległą panoramę wschodnich Wojnowic i widocznych w oddali niewyraźnych plam sąsiednich wiosek.

A z ów- i współczesnych rozważań cytuję fragment zapisków pewnego autora:

*
Tak gnani strachem i obawą kroku przyspieszali,
i po modlitwie skłoniwszy, pobożnie żegnali,
gdyż niejedna odważna, w życiu twarda skała,
mięsień Kegla ze strachu lekko luzowała.
Płacz dało się bowiem słyszeć i cierpienia męki
bytów już potępionych, cierpiących udręki,
a stare, dumne dęby z troską pochylały
drżąc
i szepcząc listowiem:

Memento!

Tssssss!
Człowieku Małyyyyyy!
Kto nie wierzy,
lubo
lekce sprawę waży
niech osiedlać nie ośmiela,
niech przechodzić się nie waży,
czy z pociągu, czy z wesela,
bowiem uda mu się raz!
Drugą razą spłonie twarz,
duszę ścisną przodków cienie,
dręczyć będzie go sumienie
nie raz.
Nie raz!
Nie raz…

Gdy już znajdzie się na błoni,
niech wyzbędzie zbytków wszelkich
niech z szacunkiem głowę skłoni
przed czynami Naszych Wielkich.
Lecz,
kto głosów nie wysłucha,
zbyt weseli swego ducha,
nie uniknie srogiej kary,
co noc
będzie miał koszmary.
Rób tak dalej,
rób tak rób!
Nie pozbędziesz przodków cieni,
życie w koszmar się zamieni,
po grób.
Po grób!
Po grób…

Nim dopadnie zła kostucha,
życie nędzne zaskowyczy
wyszeptując ci do ucha:
„Twe,
robaaaaku,
dokonaaaaaaania?
Co masz teeeeeeeraz!
do wyznania?”
Pro memoria
- coooooo się liczy?
Jeden?
Dwa?
Pięćdziesiąt zniczy?

Już przepadła
twaaaaaa mamona!..
Jak kościelna
bieeeeeeeeedny-ś mysz!
Spójrz robaku! -
dzieci,
żona..

A kysz,
a kysz,
a kysz!


Brrrrrr...
aż mnie samego zmroziło...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tuby_lec dnia Pią 0:14, 01 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:01, 01 Lis 2013    Temat postu:

to Goethe uzgadniał taka wersje z Mickiewiczem, czy na odwrót? Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 14:57, 01 Lis 2013    Temat postu:

Tak to napisałeś, że musze się tam przejść i zobaczyć naocznie i nausznie, czy straszy.
Tubylec, czy mogę powiedzieć publicznie , że zaczynam podziwiac Ciebie? Ciiiiiicho
Mam nadzieję, że nie rozniesie się to na całe forum.
Ps. może "Dziady" trzeba byłoby sobie przeczytać po raz kolejny.




Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 15:02, 01 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:10, 01 Lis 2013    Temat postu:

martika napisał:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?

Matka goła, córka goła, nie ma miejsca dla chochoła!

aaaaa, nie! to Wyspiański... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:07, 02 Lis 2013    Temat postu:

Endorfina napisał:
martika napisał:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?

Matka goła, córka goła, nie ma miejsca dla chochoła!...

A cóż to znowu za supozycja????
Martika pisała, że ma tylko synów!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:02, 02 Lis 2013    Temat postu:

martika napisał:
...czy mogę powiedzieć publicznie...
może "Dziady" ...
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?

1. Dziękuję za takie credo. Niezmiernie Very Happy

2. Jakie "dziady"? Nie chcę nikogo dotknąć, ani obrażać,
ale "dziady" to raczej mieszkają w starym Mrozowie,
na nowych działkach (znów bez obrazy) to raczej rekiny finansowe Wink

3. Ciemno, o ile dobrze pamiętam, jest jedynie na Odrzańskiej,
a pozostała część wsi jest dopieszczona przez Wójta i rzęsiście oświetlona.

4. W zasadzie to samo! - ale nastanie jasność!
Już od stycznia 2014 dnia ma przybywać.
Nie trać nadziei i nie gaś (ducha).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 18:33, 03 Lis 2013    Temat postu:

Nadzieję straciłam ale ducha nie zgasiłam i pokupowałam latarki.
Byłam dziś w miejscu dawnej kapliczki a tam cicho wszędzie, głucho wszędzie.
Powrót do góry
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:27, 03 Lis 2013    Temat postu:

martika napisał:
...Byłam dziś w miejscu dawnej kapliczki a tam cicho wszędzie, głucho wszędzie.

Wsłuchaj się dobrze!
Przytoczyłem tylko pierwotną wersję,
bo żeńska wersja zakończenia brzmi tak:


[...]
Spójrz, niewdzięczna -
twe łakomstwo...
jak cię podszedł podły wąż!
Spójrz za siebie
na potomstwo,
gdy samotny stoi mąż.
Sądzisz - będzie mu jak w niebie?
Twe oblicze kryje pąs?!
Czemuż sam ma nosić krzyż?
A kysz,
a kysz,
a kysz!


Brrrrrr...
Bałem się...
sam pozostać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:30, 10 Lis 2013    Temat postu:

Motto:
martika napisał:
Pisz, Dalej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Mrozów górny.
Cz. VIa Mrozów górny północno-wschodni

Zatoczyliśmy koło historii i jesteśmy w obszarze Mrozowa właściwego, w części wschodniej.
Działo się tu, oj działo! Nawet nie wiadomo, od czego rozpocząć i czego dotknąć, aby nie dotknąć przypadkiem,
narażając się miejscowym i ludności napływowej Wink

Ten obszar nigdy nie dorobił się swojej nazwy i tak jak mawiano „iść koło zamku” (poz.1 na rys.),
tak tu miejsce przeznaczenia określało się docelowo, najczęściej odimiennie.
W części północnej znajduje się opisane poprzednio Przejście, ale warto obejrzeć nowocześnie zagospodarowane pole
przynależne jurysdycji Zamkowej, albo – jak woli Martika – pałacowej.
Nadal można też, chociaż zdalnie, podziwiać alterantywne przejścia (11) przez zamkowe podwórko,
powszechnie jednak niedostępne, nawet dla dorocznej procesji Bożego Ciała.

Ładnych parę lat wstecz, w obszarze (2), Caritas budował ogromny budynek,
zaś miejscowi długo spekulowali co do jego przeznaczenia. Jedni stawiali na magazyny, inni na luksusowy hotel.
Okazał się jednak obiektem bardzo potrzebnym i pożytecznym, tak dla osób wymagających szczególnej opieki,
jak i rekonwalescentów-połamańców żądnych fachowego masażu, albo innych atrakcji manualnych.
Mówi się, że nie odmawiają tam również świadczeń zleconych przez świeckich lekarzy.
To wielkie ułatwienie dla mieszkańców, bo nie trzeba już tułać się po Wrocławiu lub Środzie Śląskiej.

Godnym uwagi jest też długi budynek (Nr 7) po przeciwnej stronie ulicy, a to z tej racji, że na jego podwórku
odbywały się onegdaj misteria finalizujące zbiory płodów (rolnych!).
Nie wiem, czyja była maszyna i czyj silnik napędzał ją za pośrednictwem długiego, gumowego pasa,
ale gromadziła wokół siebie śmietankę rolniczą Mrozowa, angażując przy tym w pracę całe rodziny i sąsiadów.
Świeże powietrze, mężczyźni z pokaźnymi workami – nie takimi, jak dziś cementowe, ale solidnymi, wschodnimi,
nierzadko mieszczącymi powyżej „pół metra” były czystą ucztą dla ducha.
Nie tak już czystą okazywała się praca przy podawaniu snopów lub wprowadzaniu ich do maszyny.
Nikt nikomu jej nie wzbraniał, nie zazdrościł, ani też do niej specjalnie się nie rwał.
Wielce uciążliwa i pewnie z tego powodu powierzano ją partnerkom życiowym.
A kobiety wprost za takim zajęciem przepadały, możliwe, że i z tej przyczyny, by z góry doglądać roboczą krzątaninę
mając przy okazji oko na swoich towarzyszy niedoli.
Przerwy na posiłek nie były oficjalnie ogłaszane ani przewidziane regulaminem bhp.
Jadano i pito pod ścianą budynku, z dala od wszechobecnego pyłu, pomiędzy zmianą na następnego kolejkowicza.
A młócono do późnej nocy – przy oświetleniu sztucznym n*500W, bynajmniej nie ledowym.

Warto też podkreślić, że mimo wielce sprzyjających warunków dla ostrej młócki – nie słyszano,
a przynajmniej nikt się nie chwalił, by w tym czasie poczęto jakiegoś nowego obywatela.
Celowo lub przez czysty przypadek.
Bowiem nie żądze zaprzątały umysły żniwiarzy, ale uwaga skupiona na oczekiwaniu maszyny
gotowej wciągnąć nieostrożną kończynę zbyt daleko wsuniętą w ciemną, zapyloną czeluść.
Lub przewałkować ciało w objęciach pasa transmisyjnego; BHP nie narzucało wtedy tak ostrych wymagań jak obecnie.
Do rozcinania snopów chłopscy weterani preferowali dobre, sprawdzone sierpy, młodsi - nowocześniejsi –
zwykłe kuchenne noże z aluminiowymi uchwytami.
Czas miał bowiem wartość niewymierną, a obsługa zwijała się jak w ukropie kradnąc Panu Bogu każdą pogodną chwilę.
Niezwykle rzadko dało się też słyszeć określenia powszechnie uważane za obsceniczne, lub nawet najzwyklejsze obecnie k..wy.
Dziś nie do pomyślenia, jaka też niedojrzała była wtedy młodzież,
że nie potrafiła nawet tego, by solidnie, choć z mocno ograniczonym słownictwem, zakląć!

Kiedy wieś się wzbogaciła i pojawiły kolejne centra omłotowe, podwórzec domu Nr 7 mocno stracił na znaczeniu.
Niewykluczone, że i z tego powodu, iż nastąpiła nieoczekiwana zamiana właścicieli gospodarstw.
Tak więc niewiele lat później na podwórku nie gromadziły się już tłumy wykłócające się o miejsce w kolejce do młockarni,
zaś stodoła została adaptowana na schronienie dla maszyny do obróbki kamienia.
Niektórzy zainteresowani cieszą się zapewne tam, na górze, z solidnej pokrywy wykonanej w owym czasie.
Dziś wszystko pokrył kurz historii...

Równie ciekawym obiektem jest dom Nr 5 („4” na rys.).
Budynek bardzo stary, z mocno zniszczoną elewacją (mówimy o dawnych czasach!) zamieszkiwała wielodzietna rodzina.
Kamienne schody zakończone drewnianym, szerokim portalem z równie szerokimi szparami
prowadziły do mrocznych pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych.
W zasadzie – niczym się nie wyróżniał od dziesiątków innych. Z wyjątkiem - spirytystycznym.
Mówiło się pokątnie, choć nikt oficjalnie tego nie potwierdził, że tam straszy, że po pokojach błąka się zatracony były mieszkaniec.
Nieliczni przechodnie spoglądali więc niepewnie w ciemne otwory okienne z mniejszym jednak lękiem,
aniżeli przy cmentarnym pasażu lub obok kapliczki przy wylocie na Brzezinę.
Od kilkunastu lat dom prezentuje się zupełnie inaczej, prawie renesansowo.
Pięknie odrestaurowany i choć okazyjnie tylko zamieszkały, to zdaje się, że nie ze strachu przed lokalnym upiorem,
ale z przyczyn znanych jedynie nowemu właścicielowi.

Uzupełnienie 1: To ostatnie już miejsce w pejzażu nadprzyrodzonych sił Mrozowa – po: cmentarzu, resztkach kapliczki i okolicach wiaduktu.

Z mitów mrozowskich: Dziwnym zrządzeniem losu (?) pod nadzorem mocy pozazmysłowych jest tylko północno-wschodnia kwarta Mrozowa.
Poza tymi miejscami - zdecydowanie uspokajam - wieś jest wolna od strachu a nawet lekkiej obawy!

W nowożytnej historii Mrozowa zapisało się również przedłużenie Zamkowej do skrzyżowania z Wyzwolenia.
Po pierwsze ze względu na wybitnie przemysłowy charakter.
Tutaj rozłożyły się dwa znane w okolicy zakłady: mechaniczny – z magazynową filią po drugiej stronie („6”)
oraz, kilka lat później - skład zajmujący się oknami z tworzywa sztucznego.
Tutaj mieszka też, w dźwiękochłonnym ekranie z naturalnej zielni poprzednik obecnego sołtysa.
Nowopowstałe firmy kolejnej RP zupełnie „zamieniły” funkcję ciągu zabudowań: z wszechstronnej obsługi rolnictwa na półprzemysłową.
Wcześniej gospodarowali tu dwaj kilkuhektarowi rolnicy, dysponujący dużym zapleczem gospodarskim,
a tuż przy ulicy stał niski budyneczek uzbrojony w wagę dziesiętną („5”).
Ważono na niej całe furmanki z płodami (rolnymi!),
a w późniejszych latach przyczepy ciągnikowe wypełnione masowymi towarami różnego asortymentu.

Ten fragment Zamkowej ma jeszcze jedną, cenioną dzisiaj cechę: jako nieliczna, także w najbliższej okolicy, ulica
zachowała historyczną nawierzchnię z kolorowych „kocich łbów”, niczym solidna Via Appia.
Z wyjątkiem obszaru zajętego przez wagę - nie został po niej nawet najmniejszy ślad,
zaś chodnik przykryto solidną warstwą nowoczesnego betonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:17, 11 Lis 2013    Temat postu:

Mrozów górny.
Cz. VIb Mrozów górny północno-wschodni

Strona zachodnia, granicząca z główną ulicą Mrozowa, również radykalnie zmieniła swój charakter.
Na posesji wyposażonej w spory budynek („6” na poprzednio dołączonym rys.), z częścią inwentarską,
niepodzielnie rządził gospodarz świadczący sąsiadom i znajomym drobne usługi fryzjerskie.
Za niewielką odpłatnością, albo i bez, podejmował się strzyżenia zwykłą mechaniczną maszynką głów męskich i chłopięcych,
przy czym wynikowa fryzura nie była zbyt wymyślna;
o ile mi wiadomo – nie tykał jednak owłosienia kobiecego.
W dalszej części budynku mieściła się obszerna stajnia i zajazd dla… karety.
Odkryty (?), czarny pojazd z czerwonozłotymi lamówkami długo jeszcze zachowywał sprawność jezdną,
choć jego nowy właściciel nigdy (?) osobiście nie powoził.
Nie zabraniał jednak ciekawskim dzieciakom poczucia się, choć przez chwilkę, jak jaśnie pan na włościach;
tyle, że bez stangreta i czwórek zaprzęgowych.
Nie wiadomo, co się z karetą stało, bo w okolicy lat sześćdziesiątych gdzieś przepadła,
a wiele lat później gospodarz przeniósł się w krainę wiecznej szczęśliwości.
Zabudowania zostały wyburzone zaś odzyskany plac zaczął służyć jako skład materiałów i letnia filia
rodzinnego zakładu mechanicznego (5) z naprzeciwka.

Nowy mit Mrozowa: Swego czasu Martika widziała nietypowy zaprzęg! – być może ten opisywany,
ja zaś zasugerowałem mikrochwilową materializację tamtych czasów.
Ten odcinek historii przedwspółczesnej wyraźnie jednak wskazuje, że jeśli nie była po spożyciu
albo nie wpadła w pętlę czasową (Martika, nie – historia/karoca), to musiała widzieć powojenną emanację
odległej przeszłości - ektoplazmę karety.
Choć osobiście nie życzyłbym sobie takiego przeżycia, skłaniam się do pierwszej wersji zdarzenia,
ponieważ widziała zaprzęg psi, a nie konny, który wielkością bardziej pasowałby do gabarytów nibydostrzeżonego pojazdu.
Tego pewnie już się nie dowiemy. Chyba - że śledcza komisja sejmowa pod znanym kierownictwem...

Skrzyżowanie w kształcie litery T



zamyka obszar przemysłowy i graniczy z terenem o charakterze kulturalno rozrywkowym.
Mając taki kształt aż się prosi o znaki objazdu pseudowysepki, zaś do lokalnej ciekawostki,
która może drogo kosztować nieostrożnych, należy milczące założenie,
że ulica Zamkowa jest podporządkowana, ponieważ
w obszarze obwiedzionym czerwoną linią kreskową brak jakiegokolwiek znaku drogowego.
I dotyczy to prawie wszystkich użytkowników dróg!
Może takie wrażenie potęguje asfaltowa nawierzchnia Wyzwolenia,
rewelacyjnie prezentująca się przy starożytnym bruku części Zamkowej?
Faktem jest, że przez podobne „nieporozumienie” doszło tam do dwóch wypadków,
a szanse na wzrost statystyki rosną z coraz bardziej wzmożonym ruchem tranzytowym w stronę Wrocławia.

W tym odcinku jestem także zobowiązany do wspomnienia o zielonym obszarze (10);
budynkowi obecnej świetlicy wiejskiej należy się bowiem szczególna uwaga i poświęcę mu,
ku – mam nadzieję – ogromnej radości jednej z forumowiczek, osobny wpis z Księgi zapisków różnych.

Teren ten, dziś sprawiający wrażenie zaniedbanego, był onegdaj miejscem lokalnych imprez niemeczowych
i uciech okołozabawowych.
Okolony żywym, głogowym płotem, którego resztki można podziwiać przy ścieżce obok byłego boiska
stanowił wymarzone miejsce na uroczystości pierwszomajowe i zielonoświątkowe.
Bialutkie, drobne kwiatki krzewów głogu w zielonym tle, soczysta murawa, którą ktoś kosił regularnie,
kilka wyniosłych kasztanów i drzew owocowych tworzyły niepowtarzalny nastrój imprezowy i przedmeczowy.
Niepisana historia każe się pochylić nad imprezami tamtych czasów, gdy do pochodu pierwszomajowego,
lokalnego!, nikt nikogo nie zmuszał, a telewizja nie odciągała.
Ludzie cieszyli się sobą, a pewnie też niedawno odzyskaną swobodą oraz nowymi gospodarstwami.
Nie było najmniejszego problemu z organizacją imprez, a na loterię fantową chętnie ofiarowano przedmioty
„znalezione” w domu, a zdarzyło się pewnego razu, że były właściciel wygrał… „swój” fant.
Podkreślam, że jest niezwykle mało prawdopodobne, iż jako niemowlę literackie odbierałem tamten świat odmiennie
niż ówcześni dorośli i nieporównywalnie odmiennie niż to jest obowiązkowe obecnie - po upływie kilkudziesięciu lat.

Teraz zwyciężyła nowoczesność i utylitaryzm – miejsce zostało zajęte przez gustowny kontener na plastikowe i szklane odpady,
a od pewnego czasu urządzono tu parking samochodowy.
Zapodziała się gdzieś część kasztanów i drzew a teren wygląda, jak wygląda.
Ot: signum temporis.

Może tylko mocne przystrzyżenie krzewów obrzeżających działkę było sensowne – ruch samochodowy
jest dziś nieporównywalnie większy w stosunku do tamtych czasów, a zakręt bardzo ostry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> MROZÓW Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 17 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin