Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE
Zaproś znajomych do wspólnych rozmów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie - dawne - Mrozowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> MROZÓW
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:49, 11 Sty 2014    Temat postu:

Cz. VIIb Mrozów – Chrobrego. Szlakiem procesji I.



Początek Chrobrego spełnia ważną rolę w duchowym życiu wsi - to I. stacja
tradycyjnej procesji święta Bożego Ciała;
w latach sielskiej radości i ogólnej zgody naznaczonej numerem II.
Na ten czas Jan Nepomucen usuwał się na drugi plan, ponieważ to przed nim stawiano drewnianą konstrukcję ołtarza.
Zaletą miejsca było naturalne położenie: trójkątne rozdroże z czworokątnym, trawiastym placykiem
okolonym czterema kasztanami.
Drzewa początkowo wykorzystywano do podtrzymania elementów ołtarza,
jednak nowa generacja preferowała konstrukcje autonomiczne. I młode brzózki,
bo nie potrzeba było ich tak znów wiele do godnej a tradycyjnej dekoracji uświęconego tradycją miejsca.
Dodatkowe drzewka stanowiły równocześnie niezwykle istotny element wystroju użytkowego,
gdyż tuż po odejściu czoła procesji znakomita ich część pozostawała ogołocona z gałązek.
Tak naprawdę, to nie wiadomo z jakiego powodu - nikt jakoś nie meldował o ich nadziemskim działaniu
w zagrodach, ani jakimkolwiek innym obszarze wiejskiej działalności.
Księża również nie zachęcali do pozyskiwania takiego antidotum
na ewentualne niepowodzenia-zagrożenia.
Jednak.. nie bójmy się wprost: nie sprawdzały się w ochronie przed złymi oczami,
a takie we wsi znawcy wschodni, w tym czasie, już byli zidentyfikowali.
Z imienia i nazwiska! – ale boję się tu wymieniać,
aby nie powróciły złe wspomnienia. Lub jakie zło nie przyczepiło się do mojej osoby.

Ale jednak - to właśnie dzięki tej stacji drzewka Ostatniej wychodziły już praktycznie bez szwanku.
Choć może i z tej przyczyny, że I. ołtarz zawsze, tzn. do czasu Wink,
przygotowywały siostry Albertynki w głównym wejściu pałacowym,
zaś tam dostępu broniły wysokie schody i balustrada tarasowa.

Tak, czy owak, wystrój tego ołtarza zapewniały "Krępice",
ścigając się w estetyce i kunszcie plastycznym z resztą parafii.
We wszystkim, z wyjątkiem kolorystyki – ta zwykle bywała w barwach ciemnej czerwieni z niewielką ilością bieli lub złota.
A... i jeszcze - co dotyczy także pozostałych konstrukcji:
każdy ołtarz musiał stać na tle z dywanu. Każdy - z wyjątkiem „siostrowego”.
Obowiązywał też styl wystroju: jak najbardziej wzorzysty i w kolorze zawierającym dużo czerwieni.
I Krępice spełniały te warunki z wielkim powodzeniem.
Projekty plastyczne, natomiast, oraz ich realizację pozostawiano już wyznaczonej populacji parafialnej.
Oszczędzając, zupełnie słusznie, dalekie przysiółki.

Dopiero w czasach nowoczesnej demokracji zupełnie zmieniły się zasady.
Najpierw narzucono teksty napisów, potem wprowadzono nienaruszalne kanony plastyczne.
Ostatnimi laty już praktycznie całą dekorację należy "nabywać",
a inwencję parafian sprowadzono do niezbędnego minimum: zebrania gotówki i czepiania gotowców.
Może i dobrze?! - mniej niesnasek przy podziale pracy, choć jakby więcej przy gromadzeniu funduszy.

Jan Nepomucen nie miał szczęścia nie tylko w tym Dniu.
Po pierwsze – stopniowo zasłoniły go kasztany, które zapewne miały być ozdobą miejsca,
ale - jak to drzewa - urosły nadspodziewanie i skutecznie zacieniły placyk.
Po drugie - ciągle go degradowano ujmując gwiazdki z przyrodzonej aureoli;
raczej z przekory albo głupiego dowcipu, bo wartości nijakiej nie miały.
Po trzecie - wskutek działalności osłonowej drzew na cokole pojawił się mech
zaś napis stał się ledwo czytelny.
Dopiero przełom wieków doprowadził figurę do jakiej takiej świetności i awansu
połączonego z niedogodnością ekologiczną.

Awans
polegał na rozebraniu Jana, oczywiście nie w sensie dosłownym! - całkowitym
odnowieniu figury i cokołu oraz dodaniu kilku gwiazdek; czyli wszystkich Smile.
Przy tym tak się - trzeba trafu - złożyło, że jedno z drzew samo padło po którejś z wichur,
a resztę uznano za zagrażające ludziom i pomnikowi więc skorzystano z okazji i wycięto.
Sam placyk został podniesiony, wybrukowany oraz solidnie ogrodzony stylowym ogrodzeniem.
Nawet nie na pierwszy rzut oka – co nieco zbyt solidnym.
Postawiono okolicznościową, dwujęzyczną tablicę na kutej ręcznie podstawie,
a uroczystość ponownego przywrócenia do dawnej świetności zgromadziła oficjeli polskich
i niemieckich, ponieważ ci drudzy walnie przyczynili się do renowacji pomnika.
Byli i goście uniwersyteccy i ichni pastor i spora grupka Mrozowian.
Zabrakło tylko, z nie do końca jasnej przyczyny, miejscowego proboszcza...

Odtąd Jan Nepomucen, oświetlany wieczorem trzema sodowymi lampami
przyciągał wzrok przejezdnych, przypadkowych turystów (zwracam na to uwagę Martice!)
i zwykłych przechodniów, stanowiąc konkurencję dla Ciechowa (*zob. uzup.).
W końcu zaznał spokoju po okolicznościowych wystrojach,
gdyż już na wieki (?) zaniechano budowy ołtarza przed samym fejsem pomnika.
Na rzecz fragmentu ogrodzenia Ośrodka Zdrowia...

Upadek?
- Bo bez zieleni odnowiony Jan praży się na słońcu,
- bo kilka lat po odrestaurowaniu ponownie został zdegradowany do najmniejszego stopnia oficerskiego,
choć gwiazdki nadal nie są łakomym kąskiem dla pozyskiwaczy surowców wtórnych.
- Bo zredukowano oświetlenie do dwóch lamp, gdyż jednej zapewne ktoś potrzebował
dla oświetlenia swojej posesji (była całkowicie sprawna); ostatnio świeciła tylko jedna z nich.
Bo w nowych czasach pozostaje na ogół w cieniu:



- Bo, w końcu, jakiś idiota-patriota, zapewne w ramach reparacji wojennej, "zdemontował" mosiężną,
tym razem stanowiącą jakąś wartość złomową, tablicę pamiątkową.
A może na widok niezrozumiałego, niemieckiego napisu wyszedł, tak po prostu, z siebie?
A może?..
Inny, lokalny patriota i prawdziwy polak nie mógł znieść oficjalnych symboli unijnych
na uniwersalnym symbolu religijnym?

Wikipedia:[…] Jest patronem jezuitów, Pragi, spowiedników, szczerej spowiedzi, dobrej sławy i
tonących oraz orędownikiem podczas powodzi. Jest także patronem mostów.


Futurologia? Profetyzm??
Chociaż - jak widać - powinien od Mikołaja zażądać ochrony przed złodziejaszkami,
którzy dobrze sobie tu poczynają.

Stan obecny znów nie jest najgorszy.
Promotor renowacji (nie mam upoważnienia do podania danych osobowych),
znów wystarał się o zastępczą tablicę (tym razem jednojęzyczną)
i od lat dba o kwiaty i znicze przed pomnikiem.

A gwiazdki? - pozostały jeszcze dwie.. (*zob. uzup.) zaś Świętemu powierzono nowe zadanie:
patronuje przejściu dla pieszych, chroniąc ich na najbezpieczniejszym przejściu Mrozowa. Rolling Eyes
Oznakowanym znakami poziomymi i pionowymi!
Ale i jedynym, legalnym - tuż za, lub jak kto woli - przed ostrym zakrętem,
w dodatku skutecznie osłoniętym żywopłotem przyległej posesji.
Niby ograniczenie prędkości jest, ale aż dziw, że do tej pory jeszcze nikogo nie najechano.
Nadzieja jednak jest, bo podróżni z Brzegu Dolnego wkrótce odkryją lepszą i wygodniejszą,
niż przez Miękinię, drogę do Wielkiego Miasta.
Zima też pewnie wspomoże..

Uzupełnienie:
1. Ostatnio, w powiatowym medium papierowym, pojawiła się informacja,
jakoby - podobna do naszej - figura Świętego w Ciechowie miała ileś-tam metrów,
z czego wynika iż nasz Jan był(jest?) niższego wzrostu.
Megalomania!
Proszę porównać już naocznie - we własnym zakresie, uwzględniając wysokość cokołu.
2. Grubo po napisaniu tego tekstu na forum pojawiła się informacja
o zupełnym pozbawieniu pomnika symboli unijnych.

Nie apeluję do grabieżcy świętości;
wskazuję tylko na znikomą wartość pozyskanych elementów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:32, 12 Sty 2014    Temat postu:

tuby_lec napisał:
[b]
Uzupełnienie:
1. Ostatnio, w powiatowym medium papierowym, pojawiła się informacja,
jakoby - podobna do naszej - figura Świętego w Ciechowie miała ileś-tam metrów,
z czego wynika iż nasz Jan był(jest?) niższego wzrostu.
Megalomania!
Proszę porównać już naocznie - we własnym zakresie, uwzględniając wysokość cokołu.

Byłam, widziałam, niejednokrotnie zresztą
Spieszę uspokoić zaniepokojonych, jak również samego tuby_leca - święty Jan Nepomucen z Ciechowa jest znacznie brzydszy od naszego! Very Happy
Co wiąże się z tym, że im większy tym lepiej - bo lepiej te brzydotę widać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mp106
użytkownik
użytkownik



Dołączył: 10 Gru 2013
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:22, 12 Sty 2014    Temat postu:

Właśnie ostatnio zauważyłem, że Nepomucen z Ciechowa gdzieś się wyprowadził. Placyk na skrzyżowaniu, na którym stał wybrukowano ale już nie ma figury. Co jakiś czas przejeżdżam tamtędy ale figury w innym miejscu nie zauważyłem. Został przeniesiony gdzie indziej, albo jest w renowacji?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:05, 13 Sty 2014    Temat postu:

Całkiem to możliwe, że do renowacji. Jakiś czas temu słyszałam, że Stowarzyszenie dla Powiatu wzięło się właśnie za Nepomucenów, a okazuje się, że w powiecie jest ich kilku, i każdy ma odzyskać świetność. Ile w tym prawdy, to się okaże

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:10, 25 Sty 2014    Temat postu:

Cz. VIId Mrozów – Chrobrego. Szlakiem procesji II.

Wstęp
Opisywane poprzednio miejsce ma od niedawna virtualną reprezentację w Streetview,
natomiast dalsza część Chrobrego wymaga już własnej, fizycznej fatygi;
sugeruję: korzystając z najbliższej okazji współuczestniczenia w czerwcowej procesji,
na której zresztą, niektórzy parafianie spotykają się jedynie raz w roku.


Stąd rozpoczynamy wędrówkę po dość śliskim gruncie.
Bynajmniej nie dosłownie, ponieważ dla choćby nieudolnego oddania kolorytu tamtych dni
muszę sięgnąć po pogłoski, plotki, posądzenia i krążące kompetentne opinie wyrażane szeptem;
z reguły poza oficjalnym obiegiem i wystąpieniami.
I dlatego większość dalszych ciągów bez emocji czytać się raczej nie da, a co bardziej wrażliwych niniejszym uprzedzam.
Wariantywnie: można darować sobie lekturę dalszych części – aż do X Wink
Lub, ewentualnie, skonfrontować z opinią tych, którym tamte czasy zapisały się w pamięci zupełnie inaczej.
Zresztą – nadal proszę o głosy krytyczne i uzupełnienia...

**
Początek ulicy to niski, niewielki domek. Niegdyś biedny i zaniedbany, dziś pięknie odrestaurowany,
zamieszkiwały w tamtym czasie dwie niebogate panie, z których jedna
cieszyła się szczególnym wzięciem u "dowcipnych" mrozowian. Nie wyłączając ówczesnego proboszcza Smile
Pozostawiam to bez komentarza,
bo dziś kawalarzom z pewnością jest co najmniej głupio,
a obie Panie dawno temu przeniosły się "za Mularza".

Tutaj właśnie - w czasach słotnych, a takich było kilka - rozpoczynała się Wielka Pardubicka Mrozowska.
Na miarę Mrozowa, rzecz jasna Smile



Wzdłuż ulicy był rów z wodą - na tyle odgrodzony wąską murawą, że nikt do niego nie wpadał.
Był rzadki i gęsty żywy płot - nieco tylko chroniący przed palącym słońcem w latach odwrotnych,
a wtedy w najgorszej sytuacji byli podążający środkiem drogi.
Były kamienie i wyboje i przeszkody wodne. Nie było tylko dzisiejszego asfaltu.
Z powodu takich przeszkód rzesza wiernych, od tego miejsca, była nieco rozczłonkowana,
ale imponująca – w tamtych latach zajmowała prawie 2/3 tego odcinka ulicy!
A… jeszcze - dziś raczej nie do pomyślenia.
Wszyscy uczestnicy - na wezwanie celebransa - klękali i śpiewali co należy,
nie zaniedbując bynajmniej bieżących komentarzy:
kto i jak udekorował swoje okno na trasie procesji oraz
jak wypadła aktualna dekoracja prywatnego ołtarzyka na tle lat poprzednich.

Dalej – gospodarstwo. Ze stodołą, która jako jedna z dwóch w Mrozowie
dała pewnego roku zajęcie miejscowej i zamiejscowej straży pożarnej.
Następnie jeden z trzech nieoficjalnych krzyży (drugi jest na Hetmanówce,
trzeci - przed kościelnym murem) na prywatnej posesji.
Wreszcie - szczelnie odgrodzona żywopłotem - willa należąca do Nadleśnictwa.
Willa tajemnicza, ze swoją własną nazwą, a trzeba wiedzieć,
że takim zaszczytem cieszył się we wsi jeszcze tylko jeden obiekt: "Bernard".
Przy jej furtce do dziś zwraca uwagę przejście z romańskim łukiem roślinności.
Wtedy była to jedyna taka konstrukcja we wsi.
Uwaga – dawna plotka!
Także pies - jak przystało na wiejską posesję - bronił dojścia, choć gospodarz ani myślał
do kogoś strzelać, ani specjalnie angażował się w wiejskie życie,
zaś atrakcyjną córkę trzymał raczej z dala od miejscowych, ludycznych zabaw.
A jednak! Choć rzadko kto z miejscowych tam zaglądał, a przynajmniej mi nie doniesiono,
zdołał ją wyrwać rodowity Mrozowianin
Smile
Ten budynek do dziś pozostał w prawie pierwotnej architekturze.
Podobnie jak obszerny taras z drewnianą obudową - w nieodległym budynku,
naprzeciwko "prywatnego" krzyża (zob. rys.).

W równie pierwotnym stanie, niedługo zapewne już archeologicznym,
pozostał stolarski warsztat Pana Józefa, mieszczący się tuż przed rozdrożem.
Niestety, od czasu gdy rzemieślnik przeniósł się do warsztatu niebiańskiego zakład mocno podupadł
i powoli chyli się ku zupełnej ruinie.
A warto przypomnieć, że Stolarz miał smykałkę do prac innych! - dziś powiedzieliby: modelarskich.
Jego dziełem była i szopka bożonarodzeniowa i pierwsza obracająca się gwiazda z autonomicznym napędem elektrycznym
i wymyślne "światełka". I różne inne okolicznościowe konstrukcje.
Jednym słowem majsterkowicz z niezłymi pomysłami, dysponujący w dodatku
coraz większą ilością czasu, gdyż powszechne wcześniej furmanki uległy koniom mechanicznym,
a stolarkę domową zaczęto robić seryjnie więc warsztat stracił na znaczeniu.
Tradycyjnie zajmował się również Pan Józef corocznym konstruowaniem ołtarza
na uroczystość Bożego Ciała, bo to i blisko do narzędzi
i było gdzie przechować utensylia do następnego sezonu.
A ołtarz od zawsze stawiano na niewielkim, trawiastym i pochyłym trójkącie,
rozpoczynającym tereny usługowo-oświatowe.



Stacja II (pierwotnie III.) od zawsze przynależała „do Mrozowa”.
Mrozów to jednak pojęcie bardzo szerokie.
Początkowo oznaczało tylko wąską grupę aktywnych plastycznie i manualnie osób,
lecz od pewnego momentu historii nastąpił zwrot.
Nie wiadomo od kogo wyszedł impuls, lecz- utarło się,
że ołtarz powinien być przygotowywany „ulicami”.
W dodatku „wyznaczanie” zbiegło się z reformą ich nazw własnych
i miało pozytwno-negatywną konsekwencją w wystroju plastycznym.
Ale nie w samej konstrukcji przygotowanej przez p. Józefa,
lecz w rozpoczęciu wyścigu o lokalną palmę pierwszeństwa i ogólnie - parafii.
I tak - jednego roku dominował w tle kolor złoty, innego – żółty.
Choć ogólnie preferowano czerwień.
W jeszcze innym sezonie modne stały się ryby: raz niewielkie, w typie pstrąga,
innym razem ostał się tylko piktograficzny symbol chrześcijaństwa,
a jeszcze innego - pojawiła się solidna, wijąca się ryba
o ogólnym podobieństwie do stworów jezior Małej Azji.
Pewnego roku pyszniły się na ołtarzu mojżeszowe tablice,
innego – górował biały, cieniowany gołąbek.
Jednak w większości wystrojów dominowały kielichy, chleby oraz winne,
zwisające z pucharu, koniecznie złotego, grona.
Aż do momentu reformy, o której wspomniałem poprzednio..
Dziś można odnieść mocne wrażenie – w porównaniu z tamtymi czasami –
większego umiaru wystrojowego i jeszcze większej unifikacji;
za to zerowej inwencji populacji. Wyjąwszy piękniejszą z roku na rok część kwiatową.
**
Z tego nietypowego skrzyżowania ulic Chrobrego i Szkolnej można świetnie ogarnąć prawie całość zgromadzenia;
szczególnie z pobliża ołtarza.
Tam gromadziła się, i gromadzi, najcenniejsza część procesji:
ministrantura i kobiety, bo głównie one towarzyszą przez całą drogę z zapalonymi świecami.
Czoło - z chorągwiami i figurami, jest już dużo dalej – w głębi Szkolnej.
I od tego miejsca da się już zauważyć początek dyspersji.
To zjawisko społeczne wymaga jednakże choć niewielkiego przybliżenia podstawowych kanonów psychofizyki..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:29, 25 Sty 2014    Temat postu:

tuby_lec napisał:

Zresztą – nadal proszę o głosy krytyczne i uzupełnienia...

mówisz i masz Wink


tuby_lec napisał:
Następnie jeden z trzech nieoficjalnych krzyży (drugi jest na Hetmanówce,
trzeci - przed kościelnym murem) na prywatnej posesji.

zapomniałeś o krzyżu na posesji przy basenie - to czwarty Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:47, 25 Sty 2014    Temat postu:

Endorfina napisał:
...zapomniałeś o krzyżu na posesji przy basenie - to czwarty Smile

Święta racja Embarassed
Ale wiek, i wzrok, już nie ten Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzyk
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 26 Sty 2011
Posty: 2832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilkszyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:17, 26 Sty 2014    Temat postu:

nie pękaj...za to bezgraniczne, bezcenne doświadczenie nie od parady Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:58, 26 Sty 2014    Temat postu:

Jerzyk napisał:
nie pękaj...za to bezgraniczne, bezcenne doświadczenie nie od parady Smile

A jednak!
Jak można dostrzec brak figury poziomej przed basenem,
a nie zobaczyć pionowego, kilkumetrowego krzyża
i to kilkanaście metrów od miejsca po figurze Sad
Chociaż... droga krzyżowa tamtędy nie prowadzi a basenu strzeże (chyba?) Martika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzyk
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 26 Sty 2011
Posty: 2832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilkszyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:07, 26 Sty 2014    Temat postu:

tuby_lec napisał:
Jak można dostrzec brak figury poziomej przed basenem,
a nie zobaczyć pionowego, kilkumetrowego krzyża
i to kilkanaście metrów od miejsca po figurze Sad

nie wiem, bo nie bywam w Mrozowie, ale chętnie...kiedyś Was tam odwiedze...w szczególności po Twoich pełnych pasji i wiedzy historyjach Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:15, 26 Sty 2014    Temat postu:

tuby_lec napisał:

Jak można dostrzec brak figury poziomej przed basenem,

to proste - zwyczajny zabieg socjojakiśtam - figura miała cycki Wink

poza tym - wiem, że na pewno wiedziałeś, tylko zapomniałeś, zdarza się. A i tak daleko Ci do mojego pomylenia ulic [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:48, 09 Lut 2014    Temat postu:

Cz. VIIe Mrozów – Szkolna. Szlakiem procesji III.
W poprzednim odcinku:
Z tego nietypowego skrzyżowania ulic Chrobrego i Szkolnej można też świetnie ogarnąć
prawie całość zgromadzenia, szczególnie z pobliża ołtarza. […]
Tam też dają się już zauważyć początki dyspersji,
ale to zjawisko wymaga choć niewielkiego przybliżenia podstawowych kanonów psychofizyki...

Streszczenie poprzednich,
w szczególności dla Jerzyka, który interesując się główną ulicą Mrozowa musi to wiedzieć:

Raz pewna figura Świętego
doznała image'u nowego.:
trzy światła, plus ogrodzenia
broniły Świętego mienia.
A złodziej i tak dopiął swego!


Szczypta teorii:
Entropia – jest czymś, co określa, jak zbudowana jest materia,
a im uporządkowanie jest większe, tym liczba charakteryzująca tę wielkość mniejsza.
Można to też strywializować następująco: im większa entropia,
tym większe rozczłonkowanie/rozrzucenie, a to ostatnie - widziałem i czytałem Wink -
określają mianem „dyspersji”.
Na entropię ma wpływ wiele czynników, ale wydaje się, że największy to temperatura,
a ona z kolei na ogólną energię.
Z zastrzeżeniem wszakże, iż na poziom energii społecznej taki sam wpływ ma wielki skwar,
jak przenikliwy ziąb lub ulewny deszcz.
To mocne uproszczenie, jednakże pozwala na adaptację pojęcia entropii do zjawisk społecznych.

Z tego skorzystam..

Koniec poprzedniego opisu:
Rusza czoło w dalszą drogę – odcinek najkrótszy ze wszystkich,
ale jego początek i koniec daje szansę nowym spostrzeżeniom...


Np., z niewielkiego wzniesienia doskonale widać początek procesji: postaci, chorągwie,
figury i inne, przynależne akcesoria.
O prawo do niesienia tych ostatnich może się i nie bito w tamtych czasach,
ale - w przeciwieństwie do czasów współczesnych - ich niesienie poczytywano sobie za zaszczyt.
W szczególności młodzież garnęła się do takich posług.
Baldachim – powierzano jedynie poważnym gospodarzom, chorągwie – poważnym gospodyniom.
Księdza prowadzili najbardziej poważani gospodarze; w późniejszym okresie - zwykle mundurowi strażacy.
Najmłodsi kawalerowie nieśli figurkę Młodzieńca zaś młodszym powierzano przynależny Świętemu sztandar.
Czerwony, z Jego podobizną i złotymi frędzlami.

Na czele - mnóstwo najmłodszych aniołków; na tę okazję niektóre pewnie poddane obróbce termicznej,
bo długie, mocno skręcone loczki widać było podejrzanie często.
I wbrew genderowi, o którym wtedy nie słyszano - z właściwymi płci funkcjami: żeńskie - do sypania kwiatków,
najmłodsi chodzili z dzwonkami przed sobą, a nieco starsi – z przygotowanym zapasem płatków kwiatowych.
Koniecznie różnobarwnych i z możliwie dużym udziałem kwiatków polnych. Piękne dla oczu...
Dziś, takie przynajmniej można odnieść wrażenie, wyraźnie spadła liczba chętnych do pełnienia tych funkcji.
Populacja dziewczynek została zredukowana przez naturę i ekonomię,
chłopcy już tak się nie garną i też jest ich jakby mniej, a liczba strażaków została zredukowana prawie do zera.
**
Spostrzeżenia metanaukowe -
o wspomnianej na wstępie entropii (w nawiasach wskazuję tendencję).
W miarę upływu czasu zmęczenie społeczne postępuje (rośnie), pojawiają się spory
i pierwsze oceny dekoracji trasy oraz minionych ołtarzy (rośnie).
Wzrasta (lub maleje) temperatura zewnętrzna (rośnie – tak, czy owak),
możliwy deszcz (rzadko) lub spiekota (znacznie częściej) (rośnie).
Przedłużająca się, zdaniem niektórych, uroczystość lub kazanie (homilia?) niespełniające oczekiwań wiernych (rośnie).
Najmniejsze pociechy i niemowlaki zaczynają marudzić (rośnie).
Pojawiają się czynniki czysto fizyczne i fizjologiczne – np. perspektywa przygotowania
posiłku świątecznego dla rodziny (rośnie).
Z tego uproszczonego przeglądu wynika, że entropia rośnie zawsze,
a to ma już swoje konsekwencje w dalszej frekwencji.
Dlatego właśnie tutaj osiąga punkt krytyczny i obserwuje się początki dyspersji:
zdecydowana większość uczestników uroczystości podąża, co oczywiste, w kierunku Wyzwolenia,
ale nieśmiałe, pojedyncze grupki poczynają migrować w Szkolną i przedłużenie Chrobrego.
Procesja zwęża się i wydłuża...



Ten odcinek ul. Szkolnej, o krótkości zbliżonej do kawałka Wyzwolenia
ma równie krótką historię w dziejach Mrozowa. Może z wyjątkiem epizodu wartowniczego.
Mianowicie na miejscu niedawnego stacjonowania kontenerów do ekologicznej zbiórki odpadów stałych
stała była była „strażnica” Wink (proszę nie poprawiać staroświeckości)
Budowlę utworzono z ceglastej cegły a forma przypominała pobliską kapliczkę, jednak z dachem dwuspadowym.
Natomiast przy nieco uważniejszym spojrzeniu łatwo ją było pomylić... z wiejską toaletą publiczną.
Tym bardziej, że miała twarde siedzisko; choć bez podpiwniczonego, właściwego dla tego przybytku otworu.
Służyła dawniej jako schronienie dla warty obywatelskiej przed niesprzyjającą aurą.
Bowiem „warta”, zwykle dwuosobowa, była tradycyjnie pełniona w okresie sprzętu zboża
przez wyznaczanych gospodarzy i miała na celu baczenie nocne. Czy, aby, gdzieś coś nie płonie.
W dzień zawsze się ktoś kręcił po wsi; choćby w celach czysto towarzyskich – dla omówienia
bieżących problemów gospodarskich, więc niebezpieczeństwo przeoczenia pożaru było mocno zredukowane.
Żartów też nie było, bowiem czujność patrolu była nieregularnie ale często, czyli niespodziewanie,
sprawdzana przez miejscowego funkcjonariusza milicji. Wtedy obywatelskiej.
O ile sam kontroler również cierpiał na bezsenność. Podobno była też zagrożona jakąś karą.
Czy się przydał? – trud czujności?
Niełatwo orzec jednoznacznie, bo w historii wsi odnotowano „tylko” dwa poważne pożary
wynikające z lekceważenia, nieroztropności i zwykłej głupoty młodych oraz jedno poważne zagrożenie,
gdy z niewyjaśnionej przyczyny płonęły stepy przed północnym lasem Mrozowa.
Na szczęście skończyło się na gruntownym wypaleniu trawy i zniszczeniu nasadzonych,
zaledwie kilkuletnich drzewek owocowych, a pożar realnie zagrażał zarówno lasowi jak i przyległym domostwom.

Strażnica przy Szkolnej stała do lat sześćdziesiątych po czym nagle zniknęła.
Razem z całkiem zdrowymi cegłami.
Wiele lat później miejsce po budyneczku wykorzystano na postawienie kontenerów
do ekologicznej zbiórki odpadów stałych. Można tu było zauważyć, jak z biegiem lat
podnosił się standard zakupów, opakowań i ogólnie życia wiejskiego.
Początkowo było dość sporo szkła, różnego, choć przeważało wino i słoiki.
Wkrótce zaczęły przeważać opakowania plastikowe i różne wyroby z tworzyw sztucznych.
Aż do takich rozmiarów, że bardzo często – przy zbliżonej częstości wywożenia – obok kontenerów
stały dodatkowe worki. I co ciekawe – worki zakupione ze środków własnych ludności.
Ludzie poczęli się przyzwyczajać i wierzyć w przesłanie proekologiczne.
Jednak komuś to przeszkadzało, więc wpadł na pomysł poszerzenia funkcjonalności gminy
oraz lobbing w dziedzinie rozwoju przemysłu ropopochodnego.
Stąd zamiast kilku kontenerów wiejskich pojawiło się ich kilkaset.
Zarobili wszyscy! Łącznie z zainteresowanymi mieszkańcami.
Z wyjątkiem mieszkańców-użytkowników, co już było mało śmieszne.
Obecnie miejsce po kontenerach znowu czeka na kolejne, sensowne zagospodarowanie.

Na końcowych kilkunastu metrach praktycznie nic się już nie dzieje.
Aż do skrzyżowania z ul. Wyzwolenia, gdzie zobaczymy nową-starą kapliczkę...
**
Aaaa...
Należy jeszcze w tym miejscu wspomnieć o ważnym obiekcie nadhydrotechnicznym – „mostku”.
Nazwę tę należy rozumieć nie dosłownie, lecz jako symbol dawniejszych spotkań młodzieży.
Mawiano: "przy mostku" (spotkania) lub "na mostku" (symbol innych czynności, nieseksualnych).

Od najdalszej przeszłości nad przepustem rzecznym stał sobie mur ceglany, ale tak się jakoś stało,
że został przypadkowo zdemontowany przez zagapiony pojazd,
ponieważ ten obszar sąsiaduje ze skrzyżowaniem w kształcie łagodnego S.
Obcy driver łatwo mógł znaleźć się dwa metry niżej, w potoku.
I tak się też zdarzyło pewnego dnia; choć nie do potoku...
Konserwatora zabytków przy tym nie było, pewnie dlatego muru w pierwotnej formie już nie odrestaurowano.
W zamian zamontowano ażurową barierkę z półtoracalowych rur stalowych.
I - o ile poprzednio młodzież mogła swobodnie siedzieć na murze i rozważać własne problemy,
to teraz siedzenie stało się rażąco niewygodne; nawet dla chłopców.
Może to stało się przyczyną progresywnego zaniku tradycji spotkań „na mostku”,
a może z powodu tego, że przeważająca część młodej populacji przestała palić
się
do bezpośrednich kontaktów, a paliła już prawie oficjalnie Wink
Starsi rezydenci podrośli i gdzieś znikli lub wyemigrowali pod pobliski „Gees”,
a w czasach współczesnych do uroczego mrozowskiego Lasku bulońskiego.

W końcu nastała smutna, aktualna nowoczesność:
nowy narybek, nowa technologia i szansa na zmianę warty przy "mostku" chyba bezpowrotnie przepadła.
Miast spotkań face to face Wink
ONI preferują spotkania czysto wirtualne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 11:06, 10 Lut 2014    Temat postu:

Może fajnie byłoby aby taką książeczkę z opisami życia w starym Mrozowie dostawał każdy nowowprowadzający się do wsi.
To powoduje większą więź.
Kurcze....
Ale ja jestem idealistka. Gmina akurat zabiega o nowych mieszkańców i płatników podatków, ma ich w nosie. Nie te czasy jeszcze. Wychylę się z tym za 20 lat.
Powrót do góry
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:12, 10 Lut 2014    Temat postu:

może nie każdy sobie życzy?
poza tym: a prawa autorskie? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:11, 10 Lut 2014    Temat postu:

martika napisał:
Może fajnie byłoby aby taką książeczkę z opisami życia...Wychylę się z tym za 20 lat.

1. Dziękuję za ukryty aplauz.
2. Za 20 lat to możliwe, że Ty będziesz wprawdzie wychodzić z wieku podlotka,
a po mnie już pozostanie jedynie epitafium.
Zakładając, że spadkobiercy sfinansują Rolling Eyes
3. Jak przepowiada Endorfina, ja sam mógłbym wskazać kilka prawdopodobnych postaci,
którym się TO nie (s)podoba. Confused
Tylko, że ja, tak jak ktoś tu z żoną, raczej nie liczę na ewentualne wsparcie.
Godzę się z losem i czekam na dalsze oświecenie (tak mi przepowiedział) Wink
4. Pytanie na czasie: KTO miałby przedsięwzięcie sponsorować,
jeśli gmina ledwo dycha, a interes musi się samofinansować Very Happy Very Happy Very Happy
A - zresztą - zechciej sięgnąć do prapoczątków tego cyklu Laughing
(zamiast zgłębiać arkany apisologii oraz elementy neurologii)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> MROZÓW Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21, 22  Następny
Strona 20 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin