Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE
Zaproś znajomych do wspólnych rozmów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie - dawne - Mrozowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> MROZÓW
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:38, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Endorfina ciężko pracuje na cholerny PKB, by Wam żyo się lepiej ;>
A kajak dopiero 5 maja Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 10:19, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Endorfina, to pracuj dla siebie a nie na PKD. Chyba, że tyle zarobiłas już w tym roku, że wpadłaś w stawkę podatku 100% Smile
A i dzięki za pomoc:)
Powrót do góry
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:43, 02 Maj 2013    Temat postu:

Kolejny odcinek dzielę na dwie części, z obawy, by przesłanie tak dużej objętości tekstu nie zaburzyło farmatowania.

Cz. IVa Mrozów południowo-wschodni



Jest obszarem objętym torem kolejowym i ulicami: Wyzwolenia, Odrzańską i Wrzosową.
Na wschód rozciąga się w zasadzie w nieskończoność, ale większość za granicę tej części Mrozowa
uznaje drogę polną do wiaduktu i dalej do Żurawińca.
Nie doczekał się swojej prywatnej nazwy, a przyległy basen, ze względu na swoje specyficzne znaczenie,
zawsze był wymieniany osobno.
Niegdyś cały ten obszar pokrywały pola uprawne: ziemniaki, kukurydza i zboże,
choć był tu także smakowity spłachetek truskawek.

Teren o tyle ciekawy, że w pradawnych czasach, gdy kolej nie była jeszcze ściśle odgrodzona,
przepust wodny pod torami stanowił nieodpartą pokusę eksploracyjną dla młodszej młodzieży szkolnej.
Wychodziło się (lub wchodziło) w kwadratowym, omurowanym zagłębieniu
tuż obok nieistniejącej już stylowej, drewnianej wiaty-poczekalni.
Co odważniejsi czołgali się przez całą szerokość podtorza i drogi gruntowej, a niski pułap,
bieżąca woda pod nogami, miejscowe odmiany płazów oraz dalekie światło u wylotu tunelu
dawało młodym grotołazom pierwszy trening i niezapomniane wrażenia.
Z chwilą gruntownej modernizacji przystanku perony podniesiono a „tunel” oczyszczono.
Jego światło jakby zmalało i od tej pory oraz od momentu uszczelnienia odgrodzenia przystanku
kolejowego nie widziano tam potomnego pokolenia jaskiniołazów-amatorów.

Północna część przystanku miała poczekalnię z prawdziwego zdarzenia: przestronną,
z ogrzewaniem piecowym, nasączaną jakimś czarnym, śmierdzącym świństwem
drewnianą podłogę i dość dobrym widokiem na zachód Wink
Tu gromadzili się zimą potencjalni pasażerowie przy dużych opóźnieniach.
Tylko co bardziej niecierpliwi i wierzący w słowo kasjerów potrafili pójść bądź pojechać do domu
na zaległe śniadanie i wrócić tuż przed przyjazdem pociągu.
Sprawa była jednakże wielce ryzykowna, bo zdarzały się też ogłoszenia prawdziwe!
Zgodne z tekstem: Opóźnienie może się zwiększyć lub zmniejszyć.
Jakoś trudno do dzisiaj pojąć: jak może się zmniejszyć, przed epoką Pendolina!
Jest jednak faktem historycznym skuteczny powrót takich ryzykantów... już po odjeździe pociągu Smile

Drewniana konstrukcja „poczekalni” przy południowym torze spełniała trzy funkcje:
- Prawa - czysto użytkową; kolejarze trzymali w niej opał, drobne narzędzia, lampy
i inne, trudne do zidentyfikowania dooperel'e,

- W lewej znajdowały się szerokie ławy przyścienne, na wszystkich trzech ścianach.
Tej części społeczeństwo powierzało funkcję komunikacyjno-informacyjną: opis czynności
damsko-męskich, rysunki poglądowe tychże oraz szczegółów anatomicznych,
informacje o prezencji i zakresie działalności miejscowych dziewcząt – prozą i wierszowane,
ale także ręcznie pisane drobne ogłoszenia.
Większe arkusze wieszano tradycyjnie - na drzwiach miejscowej remizy.
Przynajmniej dopóty, dopóki nie zamontowano specjalnej tablicy;
w czasach współczesnych – tablic, w różnych rejonach wsi.
Dziś trudno się zorientować co, gdzie i komu wisi,
a i drzwi remizy nic nie straciły na tradycyjnej roli informacyjnej. Nawet zyskały!
Na ścianach poczekalni można było też znaleźć prawdziwe perełki językowe.
Jedna z nich - ze względu na głęboką, historyczno-filozoficzną myśl,
szczególnie utrwaliła się w pamięci.
Ktoś napisał: Przybyłem, zobaczyłem, spier...
Widać jasno, że dawna młodzież zna(ła) nie tylko adaptowaną łacinę,
a ówczesna oświata stała na dużo wyższym poziomie niż obecnie.
W placówkach oświatowo-wychowaczych młodzież opanowuje obecnie
jedynie podstawowe zwroty użytkowe i to ograniczone do dwóch-trzech popularnych słów-kluczy!
Chociaż... rzeczywiście, za ich pomocą da się wyrazić całą gamę uczuć, od podziwu do nienawiści.

- Zupełnie poboczne znaczenie, i dlatego – na końcu: poczekalnia dość skutecznie zabezpieczała
przed deszczem i śniegiem, a wicher i mróz dawał się jakby mniej we znaki.
Propozycja porównania eksperymentalnego: Kto poczeka na pociąg na stacji Środa Śląska w zimie,
przy ostrym wietrze, doceni usiłowania kolejarzy w dogadzaniu pasażerom na obszarze mrozowskiej jurysdykcji.
U nas został jeszcze "kawałek podłogi" przy kasie...

Wspomniana modernizacja przystanku doprowadziła równocześnie do perturbacji w dziedzinie działalności pozarolniczej.
Ogrodzenie stacji nabyło niespodziewanie wielce kłopotliwej, ujemnej cechy -
niezwykle utrudniło próby zaboru mienia o niewielkiej wartości.
W normalnym jęzku: poważnie utrudniło kradzież ziemniaków, kolb kukurydzy
oraz drobnych ziół i warzyw z przyległych, północnych pól.
Wcześniej dało się wysiąść na stacji, dokonać zawłaszczenia i...
spokojnie odjechać najbliższym pociągiem.
Dziś sadzenie czegokolwiek nikomu się raczej "nie opłaca",
więc i kradzieże przyjezdnych zanikły zupełnie - w sposób naturalny.
Może także z powodu zabudowania tego terenu nowymi domami?

Wśród pól wschodniej strony ul. Odrzańskiej liczyła się w zasadzie jedna posesja.
Z racji niewielkiego, przyległego ogródka, a w nim najlepszych we wsi słoneczników Smile
Tam część młodzieńców okołomaturalnych próbowała się zakradać w porach zbioru,
jak się wydaje głównie z pobudek czysto sportowych: Kto, kogo i w jakich porach przechytrzy?!
Gospodarz bowiem, bardziej rozpoznawalny w Środzie Śląskiej niż w Mrozowie (z racji zawodu),
podejmował całkiem skuteczne środki obrony swoich roślin.

W nowej epoce na łuku ul. Odrzańskiej powstała firma zajmująca się dystrybucją opału.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teodoreczka
zasłużony
zasłużony



Dołączył: 04 Kwi 2008
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:51, 03 Maj 2013    Temat postu:

Tuby_lec dla Ciebie z podziękowaniami [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:14, 04 Maj 2013    Temat postu:

Teodoreczka napisał:
Tuby_lec dla Ciebie z podziękowaniami ...

Dziękuję, już myślałem, że jesteś na Ma- albo Minorce.

Cz. IVb Mrozów południowo-wschodni

[...]W nowej epoce na łuku ul. Odrzańskiej powstała firma zajmująca się dystrybucją opału.
Przedtem wożono go z Miękini, Leśnicy albo nawet ze Środy Śl. Zdarzały się też zakupy z wewnątrz Wrocławia.
Po przeciwnej stronie wymienionych mieszkał natomiast pan Michał - znany w całej okolicy
z niezwykłego zamiłowania do futbolu a w szczególności przyszłych, wielkich graczy.
Prawie nigdy nie słyszano, by zbyt mocno wybrzydzał na widok ich gry, za to niezwykle często
słyszało się pieszczotliwe określenie „kalosz” – w stosunku do sędziego
flekującego „naszych” czyli - huraganowych* zawadiaków.
Pan Michał zdobył także popularność z racji niespotykanego podejścia nie tylko
do oficjalnych zmagań piłkarskich, także do treningów lokalnej drużyny.
Nawet tych, na których haratali w gałę nie tylko przyszli reprezentanci Mrozowa,
ale cała mieszanka ówczesnej młodzieży.
Warto dodać, że tamten czas charakteryzował się nieudawaną amatorszczyzną.
Reprezentacja obejmowała wyłącznie lokalnych mieszkańców, a o transferach, aferach
i handlu nikt nie słyszał. Przynajmniej oficjalnie Wink

Wracając do naszego Kibica: nagminnie zdarzało się, że wracając z sianem lub snopami zboża
zatrzymywał pojazd i oglądał treningi nie zważając ani na porę dnia, ani nawet na zagrażający
plonom deszcz.
Konia, rzecz jasna, rozgrywki na szczeblu gromadzkim* zupełnie nie interesowały
zaś długie postoje - nudziły. Legendą więc obrosło, jak to – podobno (!?),
w którejś z takich krytycznych sytuacji gospodarz powierzał rumakowi już samodzielną dostawę
plonu do zagrody, sam pozostając na posterunku i dopingując zawodników do wytężonego treningu.

Bo trzeba wiedzieć, że na terenie dzisiejszego rezerwatu kamieni podtorza, ziół i młodych iglaków
było całkiem przyzwoite boisko. Jak na owe czasy i wieś, oczywiście.
Nie było, co prawda, awaryjnego, rozsuwanego dachu, ale skonstruowano prymitywną,
chroniącą przed wiatrem i deszczem wiatę.
No, i ważniejsze mecze oglądały całe rodziny, rozłożone na przyległej do boiska północnej trawie.
Dokładniej – to mamusie leżały rozłożone.
Tatusiowie byli zajęci piwem i pokrzykiwaniem na sędziego.
Łącznie z obraźliwym wtedy: sędzia kalosz.
Bezbiletowi obserwatorzy zasiedlali nawet jedyną skarpę, traktując ją jak trybunę
pierwszej klasy i narażając się na urazy, bynajmniej nie piłkarskie.
I tylko epilogi niektórych meczów były ciekawe – gdy "wygrana niesłusznie" drużyna
udawała w popłochu do czarterowanego autobusu przed "słusznym" gniewem miejscowych!
Przy rewanżu - na wyjeździe - odbywały się, rzecz oczywista, podobne igrzyska, tyle że - odwrotne.

Druga rzecz - to związane z nieistniejącym boiskiem wypowiedzenie.
Przysypane już pyłem historii wraz z minionym pokoleniem,
a wiążące się z ówczesnymi niedostatkami materiałowo-materialnymi.
Otóż Pewna Mama, nawiasem - żona jednego z dotychczas już wymienionych osób,
prawie jak w staropolskim ... ty se pocziwej, sformułowała następujące zdanie:
To ja tobie nowe meszty kupiła, a ty balona bijesz?!
Tłumaczenie raczej niepotrzebne, zaś wypowiedź, odkąd przedostała się do publicznej wiadomości,
długo była dokuczliwa dla adresata.

Boisko miało jednak zasadniczą wadę – niefortunne dla pieszych położenie!
Z dwóch powodów:

a) Przeszkody - istotnej czasowo, na drodze do stacji kolejowej.
Skrót, prawie o połowę trasy, miał tę zaletę, że z początku boiska
nie dogonić pociągu do Wrocławia było już nie sposób.
Ta wada mściła się również na murawie - po przekątnej stale wydeptywano ścieżkę,
którą przed meczami każdorazowo należało wyrównać i utwardzić.
Dawało to nawierzchnię o nierównych parametrach a i praca porządkowa była na tyle uciążliwa,
że w w końcu ktoś wpadł na pomysł zagrodzenia ujścia ścieżki kolczastymi gałęziami.
Pomogło o tyle, że wkrótce wytupano nowe wyjście z boiska... w sąsiedztwie starego.
Ta walka działaczy z pieszymi toczyła z różnym powodzeniem aż do naturalnej śmierci.
Nieosobowej, rzecz jasna! - boiska.

Od czasów prehistorycznych istniała, co prawda, niepłatna droga alternatywna
i oficjalna ścieżka dla pieszych - ta obok boiska. Jednak były wykorzystywane bardzo niechętnie.
Zwykle tylko w porze deszczowej, kiedy pojawiały się spore kałuże poopadowe
a mokrą trawą nie dało się się ich łatwo ominąć.
Również w czasie tęgiej zimy – gdy podejście pod skarpę było niezwykle utrudnione,
jeżeli w ogóle nie niemożliwe. Nawet sposobem naczelnych - na czworakach Smile

b) Sąsiedzkiej uciążliwości.
I to, bynajmniej, nie ze strony przyległych sąsiadów.
Zbyt niskie ogrodzenie od strony południowej i – żadne z pozostałych sprawiały,
że gała bardzo często wpadała na podwórka albo w rozwijające się uprawy.

Ciekawostka niepotwierdzona: nie zdarzyło się, by zawodnik trafił w okno jednego z przyległych domków,
nawet przy najlepszych chęciach rewanżu!
Ale… być to może - dochodziło cichaczem do jakiejś ugody?

c) U schyłku pozaprofesjonalnej przydatności boiska kłopot pieszym sprawiało już przejście/przeskoczenie
przez niewielki strumyk odwadniający całe południe Mrozowa,
ponieważ z nieznanego powodu część drenów „mostka” uległa uszkodzeniu.
A strumyk w czasie obfitszych opadów potrafił znacząco wezbrać!
W takich wypadkach potencjalni pasażerowie zmuszeni byli do chodzenia naokoło,
czyli - wspomnianą wąską ścieżką oddzieloną mikrorzeczką od boiska.
Lub oficjalną, wtedy nonasfaltową szosą.

Z historii fizycznej Mrozowa: prosta zależność geometryczna wskazuje,
że czas dojścia do stacji wydłużał się wtedy prawie o 40%,
a ścigający pociąg z trudem łapali oddech dopiero za wiaduktem do Leśnicy.

Dziś ludzie jakoś chętniej korzystają z tych 40% w plusie i chodzą szosą asfaltową
oraz coraz częściej rezygnują z tradycyjnej ścieżki obok wiejskiej świetlicy.

Z niepotwierdzonej mitologii mrozowskiej: na- , wg niektórych także pod- wiaduktem
coś systematycznie, i strasznie, straszyło!
Tak przynajmniej twierdzili dróżnicy dochodzący do pracy na przejeździe mokrzańskim
i pojedynczy pieszy wracający z Leśnicy obok torów.
Problem, prawdopodobnie powiązany był z minioną wojną i posterunkiem ochronnym wiaduktu.
Nie doczekał się jednak hagiografii "ducha" ani dociekań naukowych,
zaś z chwilą automatyzacji, rozwoju dróg kołowych i powszechnej motoryzacji zupełnie stracił rację bytu.
I walory emocjonalne Wink
Ludzie, zresztą, chętniej wybierali podróż autobusem do Wróblowic i pieszą wycieczkę do Mrozowa
niż ryzykowne duchowo nadkładanie kilku kilometrów – z Leśnicy.
Chyba, że bardzo późną nocą - ostatni autobus ze Świebodzkiego* odjeżdżał bowiem ok. 22-giej.

I to właściwie wszystkie informacje o tej stronie Mrozowa.
O możliwościach przejażdżki drogą polną i dalej – wiaduktem nad torami kolejowymi
do Żurawińca i ul. Polną – do Mrozowa pisałem w części Mrozów-South.
Tu tylko uzupełniam te informacje mapką poglądową:
.
ponieważ łuk ul. Odrzańskiej znakomicie nadaje się na początek
krótszej, albo dłuższej wycieczki wzdłuż południowego obrzeża wsi.

* „Huragan” – nazwa byłego zespołu piłkarskiego
* Gromada była matka późniejszej Gminy, i odpowiednio Gromadzka RadaGminnej Rady
* Centralnym dworcem autobusowym Wrocławia dla kierunku Wrocław-Legnica był plac
obok Dworca Świebodzkiego;
od kiedy kolej go zlikwidowała przystanek autobusowy spełnia raczej funkcję pomocniczą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:43, 04 Maj 2013    Temat postu:

tuby_lec napisał:

Od czasów prehistorycznych istniała, co prawda, niepłatna droga alternatywna
i oficjalna ścieżka dla pieszych - ta obok boiska. Jednak były wykorzystywane bardzo niechętnie. - bo, jak juz zostało powiedziane - przejście przez boisko trwało znacznie krócej, newet z wdrapaniem sie pod górke, co dla człowieka rodzaju żeńskiego obutego w letnie sandały, było czasami dość sporym problemem Wink Chodzenie przez boisko do pociągu było dla wszystkich tak naturalne, jak dzisiaj sprawdzanie co nowego na fejsie Wink
Zwykle tylko w porze deszczowej, kiedy pojawiały się spore kałuże poopadowe
a mokrą trawą nie dało się się ich łatwo ominąć.

przy czym wybór między mokrą trawą powyżej kostek, a błotem ze ścieżki też sięgającym momentami kostek (ten piekny chodnik pojawił się dopiero co przecież) był czasem dość trudny, szczególnie, kiedy już słyszało się nadjeżdżający pociąg. A skrót kusił... Wink

I tu muszę się z tuby_lecem nie zgodzić trochę w kwestii naczelnych, bo przejście tej ścieżki wymagało nie chodzenia na czworakach, którego zresztą one nie preferują zdecydowanie, chyba, że są pod wpływem Wink ale dośc dobrze rozwiniętej umiejętności skakania, również po krzakach, że względu na zasięg kałuż - jak okiem sięgnąć Wink
Nota bene wdzłuż całej ścieżki, po jednej jej stronie, rósł głóg, który idąc do stacji wszyscy skubali, a pestkami pluli naokoło, nie dbając o sortowanie śmieci, ani o to, że wyrzucają je w publicznym miejscu Wink



tuby_lec napisał:
Dziś ludzie jakoś chętniej korzystają z tych 40% w plusie i chodzą szosą asfaltową
oraz coraz częściej rezygnują z tradycyjnej ścieżki obok wiejskiej świetlicy.

dzis ludzie w ogóle rezygnują z dojazdów pociągiem, przesiadając się we własne auta


tuby_lec napisał:
coś systematycznie, i strasznie, straszyło!
Tak przynajmniej twierdzili dróżnicy dochodzący do pracy na przejeździe mokrzańskim
i pojedynczy pieszy wracający z Leśnicy obok torów.
Problem, prawdopodobnie powiązany był z minioną wojną i posterunkiem ochronnym wiaduktu.

Mniemam, że nie sięgam pamięcią w aż tak zamierzchłe czasy, jak tuby_lec, ale do szkoły średniej jeździłam jeszcze lokomotywa spalinową i na moich oczach odbywała sie elektryfikacja kolei, potem kolejne remonty torów i peronów równocześnie z zanikiem obsługi na przejazdach i w kasie biletowej, której już, drogi tuby_lecu NIE MA!
Ale wracając do nawiązania, straszy w Mrozowie w zupełnie innym miejscu podobno, ale daj martice zamieszkać, a dopiero potem jej to opowiedz Wink


tuby_lec napisał:
Ludzie, zresztą, chętniej wybierali podróż autobusem do Wróblowic i pieszą wycieczkę do Mrozowa

koniecznie trzeba dodać - drogą polną, pełna drzew owocowych, wychodzącą w Mrozowie przy ośrodku, co było możliwe za istnienia przejazdu kolejowego, o którym kiedyś już było. Wbrew pozorom odcinek niedługi, a na pewno krótszy niż torami z Leśnicy, chociaż w ciemności i po torach łatwiej było może trafić Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 22:29, 04 Maj 2013    Temat postu:

No Endorfina, ładnie, Proszę mi tu mówić gdzie straszy!!!!
Przyjmijmy, że już zamieszkałam. Póki co to straszą porozrzucane śmieci w okolicy.
Chcesz mnie do zawału doprowadzić?
Powrót do góry
tuby_lec
zasłużony VIP
zasłużony VIP



Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 2661
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:06, 05 Maj 2013    Temat postu:

martika napisał:
No Endorfina...Chcesz mnie do zawału doprowadzić?

A widzisz! Jaka koleżanka!! Straszy?!!!
A nawet MNIE podpuszcza do straszenia, choć nie chciałem tego robić,
chyba będę musiał Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 16:58, 05 Maj 2013    Temat postu:

Dobra, prosze mnie straszyć porządnie a nie półsłówkami. Kawa na ławę a ja Wam powiem, czy to prawda.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Pon 9:54, 06 Maj 2013    Temat postu:

Hello!!!! Endorfina!!!!! Proszę nie milczeć tylko mówić to, co masz mi powiedzieć po przeprowadzce.
Ja mam jeszcze podłoge do wycyklinowania i już .......
Powrót do góry
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:08, 06 Maj 2013    Temat postu:

a ja mam zakwasy! Razz

a poza tym jeszcze nie mieszkasz, to i jeszcze nie straszy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 14:09, 06 Maj 2013    Temat postu:

ostatnio nieźle wystraszyły mnie koty w piwnicy. Dobrze,że zamiauczały bo zawału dostałabym. Ale myślę, że najbardziej trzeba bać się ludzi.
Powrót do góry
ulla78
stały bywalec
stały bywalec



Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław/Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:27, 06 Maj 2013    Temat postu:

Tuby_lec świetna robota!!Wink) fajnie się czyta o tym jak było kiedyś i w wyobraźni można się przenieść w tamte czasy;))

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ulla78
stały bywalec
stały bywalec



Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław/Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:31, 06 Maj 2013    Temat postu:

Martika normalnie w sobotę wieczorem mieliśmy wpaść do Was ''na prysznic'' Wink) Pierwszy raz spaliśmy na Konwaliowej z soboty na niedzielę...kurcze całą noc stał w oknie czarny kot i się gapiłWink) Spało się super, rano śniadanie, kawa w ogrodzie mmm...ale brak jeszcze wody jest trochę męczący.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 16:47, 06 Maj 2013    Temat postu:

To wpadajcie do nas umyć się Smile Jak masz ochotę to zawsze zapraszam Smile
My trochę przepracowaliśmy się w te święta pracy , flagi i konstytucji i mieliśmy ochotę na spotkanko z kimś. Szkoda , że nie wpadliście. Widziałam, że spaliście w domku no i flage zawiesiliście. A M marzy o maszcie na flagę, takie ma małe zboczenie na tym punkcie Smile
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> MROZÓW Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 10 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin