Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE
Zaproś znajomych do wspólnych rozmów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Takie inne... historia - ciekawostki o Lutyni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> LUTYNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:52, 25 Mar 2016    Temat postu:

Mandragora... A czy odnalazłaś Mandragoro również tą podstawę z rurą na zakręcie czy tylko mój post ?. Pomysł aby postawić tych wskazujących drogę żołnierzy jest wspaniały, tylko boję się na ile będzie to trwałe. Nie chodzi o materiał ale o poszanowanie przez miejscowych łobuzów. Pozdrawiam !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:57, 25 Mar 2016    Temat postu:

Zdarzyło się kiedyś, że musiałem mieć wykonany drobny zabieg chirurgiczny w szpitalu w Środzie Śląskiej.I do dziś pamiętam te różne procedury które musiałem przejść i ten czas oczekiwania na wolne miejsce w szpitalu ale i w kalendarzyku chirurga. I to wtedy, kiedy leżałem już na stole a zastrzyk znieczulający zadziałał, przyszła mi do głowy następująca refleksja : To do tego szpitala przecież / nie wiem czy były już te same budynki / przywieziono po bitwie wielu z ok. 12 000 rannych żołnierzy. A jednym z dramatów jakie przeżyła wtedy Środa Śląska był wybuch epidemii w mieście o której wspominają stare kroniki. Gdzie tych nieszczęsnych ludzi wtedy położono ? Bo przecież nie na mrozie i śniegu w pobliskim parku chyba. I jak wyglądała ta pomoc i bezmiar cierpienia tych, których zszywano i którym amputowano bez znieczulenia i bez antybiotyków ręce i nogi ? Lekarze i służby medyczne wiedzą dobrze jakim dramatem jest tzw. " zbiorówka " czyli np. wypadek autobusu po którym naraz trzeba udzielać pomocy kilkunastu albo i kilkudziesięciu rannym. A tu tych wymagających ratunku były setki, jeśli nie tysiące. A po co o tym piszę ? A po to, aby uzmysłowić wszystkim miłośnikom historii / nie wiem czy można być miłośnikiem czegoś takiego jak bitwa /, że każda taka bitwa ma dwa oblicza. Jedno to bohaterskie zmagania i wielkie tryumfy zwycięzców i drugie to los tych, którym nie dopisało tzw. żołnierskie szczęście i których przeznaczeniem było cierpienie. Uważnie obserwowałem przebieg uroczystości w 250 rocznicę bitwy. I nigdy nie zapomnę jednego z końcowych fragmentów przedstawienia, które wtedy odegrano. A zwłaszcza zacytowanych słów , z listu jednego z uczestników bitwy, który napisał do rodziny. Cytuję z pamięci : " Walczyłem tu, bo Was kochałem. I zabiłem tego, którego nie znałem ". Myślę, że warto o tym wszystkim pamiętać, zwłaszcza kiedy słyszymy, że bitwa pod Lutynią była...wybitnym dziełem sztuki wojennej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mandragora
starszy użytkownik
starszy użytkownik



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia

PostWysłany: Sob 11:58, 26 Mar 2016    Temat postu:

Dzięki Ci Andrzeju!

..."Okropne dzieje przyniósł nam czas syn zabił matkę, brat zabił brata. Mnóstwo Kainów jest pośród nas! Ależ o Panie! Oni nie winni, choć naszą przyszłość cofnęli wstecz. Inni szatani byli tam czynni! O! Rękę karaj! Nie ślepy miecz!.."
Przypomniałeś mi ten cudny czas kiedy wszyscy wspólnie pracowaliśmy przy rekonstrukcji Bitwy pod Lutynią..to już prawie 10 lat...
Ta cudowna lutyńska młodzież, genialni nauczyciele..A wiesz, że to przedstawienie w muzeum ta ja napisałam na podstawie oryginalnych tekstów z epoki, a monolog umierającego Austriaka napisał mój syn na powiatowy konkurs literacki (II miejsce)...Przeczytałam właśnie tekst i kurczę...wzruszyłam się. I pomyśleć, że nie widziałam tego przedstawienia (tylko na próbach) bo w tym czasie musiałam w parku zapowiadać kolejne występy. mam jednak nagrania i mnóstwo zdjęć- czas obejrzeć.. Dzięki Tobie przypomniałam sobie ten cudny czas...może za rok, kiedy przypada 260 rocznica bitwy zorganizujemy coś podobnego..daleś mi kopa do działania...
Resztki postumentu na zakręcie do Żar dawno widziałam i zawsze stawiałam na wskaźnik z żołnierzem, na ruinach obu pomników również byłam juz kilkanaście lat temu, bo robiłam zdjęcia do strony.
Pozdrawiam świątecznie wszystkich pasjonatów historii Lutyni i Ciebie Andrzeju!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mandragora
starszy użytkownik
starszy użytkownik



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lutynia

PostWysłany: Sob 17:52, 26 Mar 2016    Temat postu:

Z monologu umierającego Austriaka..
..."Jesteśmy tak samo młodzi, głosimy te same ideały, walczymy o tę samą sprawę- czemuż musimy stać po przeciwnych stronach barykady, rozstawieni jak pionki na szachownicy wydarzeń rękoma naszych władców?(...) Mateńko kochana! Wracam do Ciebie! Nie ma już bólu i strachu! Nie czuję obawy-śmiało wejdę na drogę ku niebiosom! Spójrz! Ilu mam towarzyszy! Całe bataliony idą do nieba"...
Okrutna to była bitwa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:40, 26 Mar 2016    Temat postu:

Ja na ten spektakl się trochę spóżniłem dlatego nie wiedziałem kto był jego autorem. I dopiero dziś się o tym dowiaduję, że niektóre jego fragmenty opierały się na tekstach autentycznych a niektóre powstały w wyniku wspomnianego konkursu. Dla mnie dodatkowym elementem grozy tej bitwy był fakt, że zabijali się tu, często w bezpośrednim starciu wręcz, młodzi ludzie posługujący się tym samym językiem. I którzy rozumieli się nawzajem, gdy z ich gardeł słychać było okrzyki zachęcające do zabijania jak i błagające o litość i ratunek. Wiem, że jest jakby rodzaj mody na odtwarzanie ważnych bitew z przeszłości. I wiem że takie inscenizacje mają też walory dydaktyczne. Ale zawsze powinna temu moim zdaniem towarzyszyć refleksja, że wojna to wielkie zło. Tym bardziej że jak zauważył sam Clausewitz, każda wojna, prędzej czy póżniej, kończy się przy stole rokowań. I nie bardzo mogę się pogodzić z tym, że również dziś, ciągle jeszcze mamy czasem wojnę, zamiast rokowań, które mogły by jej zapobiec...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:23, 27 Mar 2016    Temat postu:

Kiedy napiszę że Lutynia się zmienia, to będzie to nie tylko do rymu ale też i żadne odkrycie. A te zmiany, to nie tylko to, co się w Lutyni zbudowało i co się buduje. To również obiekty, które albo zmieniły swój wygląd, albo przestały istnieć. Jednym z tych o którym można gdzieś tam znależć jakąś wzmiankę jest nie istniejący już dziś pałac po którym nie zostały nawet ruiny. Ciekawostką jest chyba też to, że w Lutyni stały kiedyś dwa wiatraki. Jeden, choć zdekompletowany / bez skrzydeł / to ten w gospodarstwie pana Pasternaka. I drugi, który obejrzeć można już tylko na starych zdjęciach a po którym nie pozostał żaden ślad, to ten, który stał w obejściu pewnego, oddalonego trochę w stronę północną od wioski, gospodarstwa.A kto mieszka w Lutyni dłużej, ten wie że okolica tu wietrzna i dlatego w niedalekich Błoniach też był wiatrak. Z innych budowli które zniknęły wymienić warto budynek w którym mieścił się skup płodów rolnych i inwentarza, zlokalizowany na działce przyległej od strony zachodniej do budynku dawnego ośrodka zdrowia. Nie ma też już budynku po byłym / chyba / kółku rolniczym i tej chatki, w której kiedyś wypalano gliniane naczynia, w tym te śmieszne i pokazywane czasem, w " Kiepskich ", rybki. A może ktoś wie o innych jeszcze obiektach które w Lutyni były a których już nie ma ? Bo o tym, że w miejscu gdzie teraz jest , stojąca obok kiosku " ruch -u " hala sportowa stała budowla pozwalająca na organizowanie zabaw tanecznych i widoczna na przedwojennych zdjęciach,pamięta pewnie jeszcze wielu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:11, 28 Mar 2016    Temat postu:

Badacze i znawcy spraw wojskowych zgodnie podkreślają, że błyskotliwe zwycięstwo wojsk pruskich pod Lutynią było wynikiem m.in. precyzyjnie prowadzonych manewrów. A wśród nich na szczególne wyróżnienie zasługiwało uderzenie tzw. szykiem skośnym od którego bitwa w okolicach Zakrzyc się rozpoczęła. Ale żyją jeszcze tacy, którzy wiedzą, że w ponad 200 lat po bitwie, szyk skośny został powtórzony w jednym z dużych sadów między Lutynią a Wróblowicami a jego celem było zepchnięcie dość licznego stada saren w stronę rozpiętej siatki i wypędzenie tych przemiłych zwierząt na otwarte pole. Skośnie ustawioną nagonkę poprowadził jeden z kierowników. I kiedy już wydawało się że szyk skośny spełni swoje zadanie, sarny w ostatniej chwili wykonały zwrot i pobiegły w stronę nacierającej tyraliery. Pobiegły i będąc pewne że w ten sposób ratują swoje życie, przebiegły całym stadem pomiędzy nacierającymi skośnie " żołnierzami ". A do historii przeszła rozmowa która miała miejsce między prowadzącym atak kierownikiem a wchodzącymi w skład tyraliery, kobietami. Kierownik : Dlaczego panie przepuściły te sarny i nie zapobiegły ich przedostaniu się z powrotem do sadu ? Jedna z kobiet : A ja widziała że one biegły prosto na pana, panie kierowniku. To czemu pan ich nie zawrócił ?. I tak to w ponad 200 lat po bitwie, na polu pod Lutynią historia powtórzyła się jako farsa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:26, 04 Kwi 2016    Temat postu:

Muszę przyznać, że kiedy odkryłem że w okolicy w której przed laty zamieszkałem i na ziemi po której chodziłem rozegrała się ta wielka bitwa, skwapliwie studiowałem wszystkie dostępne mi informacje na jej temat. I byłem prawie pewny, że wiem o niej może nie wszystko, ale bardzo dużo. I choć może to o czym chcę napisać jest zawodowym historykom znane, to dla mnie to co dowiedziałem się ostatnio było dużym zaskoczeniem. Bo pewnie tak jak dla wielu, dla mnie bitwa zakończyła się początkowo kontratakiem pruskiej kawalerii na tyły armii austriackiej, po którym Austriacy w popłochu uciekają do Wrocławia a Prusacy, na polu, w miejscu gdzie póżniej stanął pomnik śpiewają chorał " Nun danket alle Gott ". I tak bitwa , m.in. z powodu zapadającego zmroku się kończy. Zwycięzcy świętują a pokonani uciekają a niektórzy z nich kładą się spać na zamku w Leśnicy, gdzie budzi ich sam pruski król. A tu okazuje się że tak wcale nie było i według materiałów / w języku angielskim / które znalazłem ostatnio w internecie, ciągle jeszcze dochodziło do walk. A miały one miejsce w miejscowości Saara / Żar /, gdzie kawaleria pruska musiała rozbijać ostatnią organizowaną naprędce austriacką linie obrony. Do starć doszło również w Leśnicy, gdzie Austriacy ostrzelali Prusaków ale szybko zostali z miasteczka Lissa wyparci, pozostawiając nieuszkodzony most. Natomiast wojska pruskie nie udały się na spoczynek na polach w pobliżu wspomnianego wcześniej pomnika, tylko rozbiły biwaki między Guckerwitz / Kokoszce / a Lissą / Leśnica / i dookoła Leśnicy. To tyle co ja, historyk-amator ustaliłem a jeśli popełniłem w swojej relacji jakieś błędy, to proszę osoby kompetentne o sprostowanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:04, 05 Kwi 2016    Temat postu:

Andrzej napisał:
A miały one miejsce w miejscowości Saara / Żar /,

Tak nawiasem mówiąc [fonet.] Zarawenka to tużpowojenna nazwa zwyczajowa miejscowości Żurawiniec - rzut beretem od Kokorzyc (przez starszych, a i średniomłodszych długo po wojnie określanych, jako Kukawice a do niedawna w sumie jeszcze oficjalnie funkcjonujących jako Kokoszyce))
Być może kiedyś taka informacja okaże się przydatna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:10, 05 Kwi 2016    Temat postu:

Chyba coś trochę namieszałem... A zwłaszcza jak chodzi o Żar i Żurawiniec... Może dlatego że z wykształcenia jestem tylko rolnikiem ?...Ale od czego inni miłośnicy i znawcy historii tej ziemi ?...Przecież pisać / i prostować / każdy może... Pozdrawiam wszystkich miłośników naszej pięknej i bogatej w różne historyczne wydarzenia / i skarby ! / ziemi średzkiej ! P.S. Przed chwilą na kanale " Historia " było o bitwie pod Lutynią i zdobywaniu przez Fryderyka Wrocławia i o tym jak ważny był dla niego Dolny Śląsk... Nie wszystko z tej audycji zapamiętałem, ale padły w niej słowa o udziale w bitwie po stronie austriackiej jakichś oddziałów polskich... Wie ktoś coś na ten temat ?... Pozdrawiam !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endorfina
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Lis 2008
Posty: 5281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:11, 06 Kwi 2016    Temat postu:

Nie, nie - wszystko dobrze - Żurawiniec to Saarawenze (stąd Zarawenka), a Żar to, tak jak napisałeś, Saara.
Tak wtrąciłam nawiasem, bo mi sie skojarzyło Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:22, 18 Kwi 2016    Temat postu:

Zastanawiam się czy pisać o czymś, co albo było, albo tylko mi się przywidziało... Ale co tam... Internet jest jak papier i wszystko przyjmie... Mam w piwnicy / a jest to piwnica z centralnym ogrzewaniem / rodzaj graciarni w której trzymam różne rzeczy, w tym książki, których aktualnie nie czytam... I to tam, w ogólnym bałaganie, gdzieś zapodziała się moja książka autorstwa pani Rybackiej opisująca historię Lutyni...I jestem prawie pewny że to w tej książce zamieszczone jest zdjęcie tej płyty na której uwiecznieni są fundatorzy starego lutyńskiego kościoła... Chodzi o tego rycerza w zbroi i z mieczem i jego żonę... A każdy kto wchodząc do kościoła rzuci okiem na te dwie postacie bez trudu zauważy, że twarz tej damy jest zasłonięta... A ja jestem prawie pewien, że na zdjęciu we wspomnianej książce dama ta jednak twarz posiada... I tu rodzi się pytanie... Co się stało, kiedy i kto zdecydował się pozbawić tą damę twarzy zasłaniając ją czymś w rodzaju chusty podobnej do tych, które dziś noszą kobiety w krajach muzułmańskich ?... Oczywiście że odpowiedzi na moje pytanie się nie spodziewam, ale chciałem tylko zwrócić uwagę tym, którzy uwielbiają przyglądać się szczegółom, że na twarzy żony fundatora lutyńskiego kościoła kiedyś, na przestrzeni dziejów ,taka zmiana się dokonała... Bo to, że komuś przeszkadzał nos tej pani i zdecydował się go, już po naniesieniu zasłaniającego twarz materiału odłupać, to pewnie całkiem inna, choć prawdopodobnie banalna historia...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:16, 22 Kwi 2016    Temat postu:

Nie wiem czy istnieje jakakolwiek możliwość nabycia polskiego wydania książki autorstwa Hendrika C. Vertona " In the Fire of the Eastern Front "... Ale wiem że pisane po angielsku wojenne wspomnienia tego holenderskiego SS-mana w których opisuje on swój udział w obronie Festung Breslau, ukażą się na ekranie Państwa monitora, po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła Frobelwitz - Leuthen... Bo i o tym co przeżył i co widział we Wróblowicach i w Lutyni w lutym 1945 r, też pisze... Niestety, człowiek ten przebywał w tych okolicach w czasie, kiedy Żołnierze radzieccy byli jeszcze dość daleko i o walkach jakie toczyły się miedzy Środą Ślaską a Leśnicą nie dowiemy się nic... A że takie walki mogły mieć miejsce świadczą chociażby widoczne do dziś transzeje we wróblowickim lesie, leje po bombach i znany fakt zbombardowania budynku szkoły w Wróblowicach... Ogromny lej po bombie i mnóstwo ceglanego gruzu widoczne były w miejscu gdzie przed wojną stała szkoła, widoczne były we Wróblowicach jeszcze na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku... Oczywiście wszystkich którzy znają angielski zachęcam do przeczytania wspomnień Vertona w oryginale...Dla pozostałych spróbuję napisać co mnie, z pomocą słownika udało się w dużym przybliżeniu przetłumaczyć... Pisze Verton że z Wróblowic do Lutyni prowadzi prosta, polna droga... I kiedy przemierza ją wraz z kolegami, panuje taka zadymka śnieżna że kolega nie widzi kolegi a intensywność tej zamieci przypomina mu to, co widział na rosyjskich stepach...W szalejącej burzy śnieżnej i mrozie, ręce przymarzały do niesionych karabinów...Lutynia była następną po Wróblowicach pozycją, którą mieli zająć... Wieś / chodzi o Lutynię / była praktycznie opustoszała... Ci którzy pozostali to były prawie same kobiety z dziećmi, które spoglądały na nas z piwnicznych okien... Nie byliśmy tymi na których oczekiwano i nikt nas nie witał... Oni mieli nadzieję że wojna ich ominie... Próbowaliśmy ich ostrzec przed niebezpieczeństwem jakie im a zwłaszcza kobietom, grozi ze strony żołnierzy radzieckich... Mimo to oni wierzyli, że gdy my opuścimy wieś, oni będą mogli żyć w pokoju... I była to taka pierwsza sytuacja z którą się spotkałem, że nie byliśmy witani z radością, w naszym własnym kraju... Przypomina też Verton bitwę pod Lutynią z r 1757 w czasie której 34 000 żołnierzy pruskich pokonało 70 000 Austriaków, podczas gdy on i armia niemiecka wspomagana przez ochotników z krajów zachodnich próbuje powstrzymać marsz azjatyckiego mocarstwa / chodziło o Związek Radziecki / na Śląsk i całą Europę... Ale otrzymali rozkaz aby przemieścić się do Żaru... W tej opustoszałej wsi zastali tylko dwie stare kobiety-siostry, które szukały coś do jedzenia, oraz biegającą po wsi krowę i łaszące się do nóg, wygłodniałe koty... Po krótkim postoju w Żarze, kolejny rozkaz nakazał im przenieść się do Leśnicy... Tu Verton opisuje dość szczegółowo sprawy związane z wysadzaniem mostu na Bystrzycy i toczące się wokół niego walki... Podaje że żołnierze radzieccy przystąpili do odbudowy wysadzonego przez Niemców mostu jeszcze tego samego dnia, pomimo że był przez Niemców ostrzeliwany i oni ponosili duże straty... Kiedy most był już w dużym stopniu odbudowany, Niemcy wysadzili go ponownie, używając " goliatha " z 225 kilogramami materiałów wybuchowych... Aby odepchnąć Niemców od zrujnowanego mostu i móc przystąpić do jego odbudowy, Rosjanie wysadzili na drugim brzegu Bystrzycy desant 24 żołnierzy... A w dalszej części swojej książki Verton opisuje walki we Wrocławiu, kapitulację twierdzy i to jak udało mu się przeżyć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:52, 22 Kwi 2016    Temat postu:

Kiedy dziś, drogą z Lutyni do Wróblowic pędzimy " stówką " i wpadamy na przebiegające drogę sarny lub dziki, albo wypadamy na zdradzieckim zakręcie obok krzyża / ja pamiętam dwa wypadki śmiertelne w tym miejscu, w tym jeden z udziałem motocyklisty /, pewnie niewielu wie, że jeszcze w latach 80-ch ubiegłego wieku była to polna, bardzo wyboista, choć dość szeroka droga, którą nawet traktorem trudno było przejechać... I choć w tamtych czasach samochodów w prywatnych rękach było niewiele, to gdy ktoś chciał się przedostać tym środkiem lokomocji do Miękini albo Środy, to musiał jechać przez Żar...I sytuacja ta zmieniła się dopiero wtedy, gdy w Wróblowicach powstał Sadowniczy Zakład Doświadczalny - terenowa placówka Instytutu Sadownictwa... To dzięki dobrej współpracy dyrektora SZD Jana Caputy z naczelnikiem gminy Miękinia panem Stanisławem Olejarczykiem, przy zaangażowaniu załogi sadowniczego zakładu / czyny społeczne przy utwardzaniu podłoża tej drogi / możliwym było położenie pierwszej warstwy asfaltu...Kiedy czasem, a choćby tylko dla przyjemności, przejeżdżam tą nową drogą obok " dino " i dojeżdżam do E 94, obok stacji benzynowej w Krępicach, marzy mi się jeszcze jedna , wychodząca z Lutyni " asfaltówka "... A była by nią droga skierowana na zachód tak, aby gdzieś w okolicach Błonia można było dojechać nią do E 94 a potem dalej, do Miękini albo Środy Śląskiej... Myślę że są szanse na powstanie takiej drogi, zwłaszcza gdy dojdzie kiedyś do zbudowania łącznika od E 94 w okolicach Błonia, w kierunku na Kąty Wrocławskie a taki pomysł, jest...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andrzej
bywalec
bywalec



Dołączył: 23 Lut 2016
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:05, 23 Kwi 2016    Temat postu:

Myślę że historia, również ta niezbyt odległa, może mieć, zwłaszcza dla młodych, oblicze wręcz sensacyjne... Bo weżmy dla przykładu takie choćby zwyczajne piwo... Dziś można je nabyć prawie wszędzie, ze stacją benzynową włącznie... Ale żyją przecież jeszcze smakosze tego złocistego napoju, którzy pamiętają, że jedynym miejscem gdzie można się było piwa napić była kiedyś gospoda w Lutyni... A w tej gospodzie, bywało że po południu i wieczorem, swoje pragnienie próbowało zaspokoić w tym samym czasie do 60 smakoszy... Dlatego czasem na kufel czekało się godzinę a na jego napełnienie i dwie... Jasne że trochę może przesadzam, ale pozostaje faktem, że kto chciał zaspokoić swoje piwne pragnienie, wykazywać się musiał za każdym razem wielką determinacją... Tylko czy to może choć trochę obchodzić współczesnych młodych, jakie rozrywki były jeszcze nie tak dawno serwowane piwnym dinozaurom ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MIĘKINIA - PIERWSZE FORUM GMINNE Strona Główna -> LUTYNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 7 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin